wtorek, 29 lipca 2014

Wizyta pielęgniarki środowiskowej - Health Visitor

Parę dni temu odebrałam tajemniczy telefon. Pani chciała rozmawiać z kimś o imieniu mojej córki . Po krótkich wyjaśnieniach okazało się ,że Pani jest z NHS (angielska służba zdrowia) ,jest pielęgniarką środowiskowa i zamierza nas odwiedzić aby porozmawiać o małej m ,ocenić jej stan zdrowia itp.

Dzisiaj odbyła się taka wizyta . Duży M przyjechał z pracy aby również uczestniczyć w spotkaniu. Bałam się poza tym,ze nie poradzę  sobie z moim angielskim . Jak zwykle martwiłam się na zapas. Ciekawe czy kiedyś przyjdzie ten dzień kiedy bez żadnego stresu będę wydobywać z siebie słowa :D.

Jak taka wizyta przebiegała? O czym rozmawialiśmy? Już piszę:


czwartek, 24 lipca 2014

Jedzenie w Anglii - przegląd produktów

Robiąc sobie dzisiaj śniadanie pomyślałam,że czas napisać trochę o produktach spożywczych ,które możemy kupić w UK.

Pamiętam pierwszy kulinarny szok. Kiedy przyjechałam do Anglii przez prawie miesiąc uczyłam się gotowania na nowo :),a konkretnie - przyprawiania. Nic nie smakowało tak jak powinno. Nie,że gorzej,ale inaczej. Szybko zatęskniłam za smakami ,które znałam z Polski. Jestem jednak osobą ,która dość szybko się dostosowuje do zastanych warunków i zamiast popędzić do polskiego sklepu wzięłam byka za rogi i zaczęłam gotować jedynie z angielskich produktów. Miesiąc minął ,a gotowanie przestało mi sprawiać jakiekolwiek problemy.

Jakie produkty mogę jak najbardziej polecić ? Od razu uprzedzam ,że mówię o produktach ze sprawdzonych sklepów o dobrym składzie.  


poniedziałek, 21 lipca 2014

Tropiki w Bedford i wycieczka do Oxford

Witajcie moi mili

Temperatury ,które panowały w ciągu weekendu w Bedford totalnie mnie pokonały. W sobotę żar był nie do zniesienia. W centrum odbywała się duża impreza - Bedford River Festival . Poszliśmy tam pomimo,że nie cierpię tzw spędów. Milion ludzi , mnóstwo przeróżnych stoisk , pełno atrakcji dla wszelkiej maści hobbystów  ,dzieciaków i miłośników smacznych przekąsek i trunków. Zjedliśmy ćwierćfunciaka , frytki i miałam okazję spróbować dobrego piwka  - London Stout. Mała m wybawiła się na dmuchanych zamkach ,a duży M chyba się przekonał żeby iść na zajęcia Aikido.  W dwóch dużych namiotach występowały różne zespoły ,w innym z kolei był pokaz fitness, a na rzece pływały liczne barki ,kajaki itp.

Po godzinie miałam dość. Za dużo wszystkiego ,a upał dodatkowo zachęcał do tego aby zmienić miejscówkę  - najlepiej na jakiś las ,aby w końcu pobyć w cieniu. Tak też zrobiliśmy.

Niedziela rozpoczęła  się pochmurnie,ale temperatura już była wysoka ,więc postanowiliśmy jechać na plażę. Plany jednak popsuła zbliżająca się do wschodniego wybrzeża burza  i tym samym uległ zmianie plan wycieczki. Wybraliśmy się do Oxford  i to był strzał w dziesiątkę. Jak pewnie zauważyliście nie lubię opisywać zabytków i zanudzać wszystkich historią, zatem standardowo podaję link do wikipedii (ang.)dla spragnionych wiedzy OXFORD i zapraszam do oglądania zdjęć. Chciałabym również polecić naleśniki z samochodu z serem i masłem czosnkowym - PYCHOTA !!!!


wtorek, 15 lipca 2014

Wycieczka z niemiłą niespodzianką

Jako ,że kocham góry ,a tutaj nie oszukujmy się  - zbyt górzysty teren  to nie jest :) - postanowiliśmy wybrać się do Pegsdon i "wspiąć się" na Deacon Hill (całe 172 n.p.m.) i choć trochę zaznać wysokości
. Wzgórza Pegsdon to część pasma wzgórz Chiltern Hills .

"Chiltern Hills (także Chilterns) – pasmo wzgórz w południowej Anglii (Wielka Brytania) o długości ok. 70 km i szerokości od 24 do 32 km. Gęsto porozcinane poprzecznie dolinami przez dopływy Tamizy. Nawyższym wzniesieniem jest Coombe Hill, liczące ok. 260 metrów wysokości. " 
żródło Wikipedia

Wycieczka była bardzo przyjemna. Pomimo licznych chmur dobra pogoda ,piękne widoki , a piknik na trawie dopełnił szczęścia. 


Powrót był mniej wesoły,ponieważ okazało się ,że do naszego pozostawionego na parkingu leśnym samochodzie ktoś postanowił się włamać :/. Nie byliśmy jedyną ofiarą ,ponieważ samochód który stał przed nami również miał wybita szybę . Najlepsze jest to ,że łupem złodziei padły nasze zakupy , w tym m. in moja piżama i spodnie małej m. ,a radia nikt nie ruszył... 


Od razu przestrzegam przed parkingiem leśnym w Pegsdon u wylotu ścieżki spacerowej Icknield Way przy drodze numer B655. 




Na szczęście szyba nie jest droga (17 funtów przez internet) ,ale bardziej dotknęła nas utrata zakupów.

Trudno ,olać to  - mamy nauczkę żeby nie parkować przy samych krzakach  i jeśli jest napis żeby uważać ,bo w tym miejscu dochodzi do kradzieży to lepiej wziąć to na poważnie i albo tam nie parkować albo zostawić samochód otwarty  - mniejsza strata by była :P

A jak się prezentuje okolica ? Oceńcie sami . Pozdrawiam


środa, 9 lipca 2014

Jak szukać pracy w Anglii

Mój M jak pisałam Wam wcześniej, przybył na Wyspy już z podpisanym kontraktem . Z córką dojechałyśmy po pół roku kiedy było już wiadomo ,że praca jest ok,że nie będzie żadnych problemów mieszkaniowych itp . Podziwiam mojego męża ,że tak zgrabnie sobie ze wszystkim poradził i wbrew opiniom innych udało mu się nas sprowadzić tak szybko.

Od tamtej pory minął rok i mój M postanowił potoczyć swoją karierę we właściwym kierunku ,a właściwie to nadać jej określonego tempa, bo firma w której pracował nie przewidywała awansów ani żadnych szkoleń. Ponieważ kontrakt był roczny należało podjąć decyzję - zostać czy szukać czegoś innego . Wyszło na to,że kontraktu nie przedłużył.

Nie powiem żeby nie była to stresująca sytuacja . W UK jeszcze pracy mój mąż nie szukał,więc nie wiedzieliśmy jak to tak naprawdę wygląda. Jedyne informacje na temat bedfrodzkiego rynku pracy mieliśmy od znajomych  ,którzy mówili ,że w Bedford absolutnie nie ma pracy a jak jest to sama najgorsza najmniej opłacana praca fizyczna. Bo i tu UWAGA : dobra praca jest jedynie dla Anglików.

Ponieważ nasze rachunki nie są zbyt niskie ,zresztą rachunki w UK zazwyczaj niskie nie są :) , należało zachować ciągłość finansową. Decyzja była jednoznaczna - M szuka docelowo pracy w swojej branży ,ale jeśli będzie miał propozycje tzw tymczasówki to też z niej skorzysta  - póki nie znajdzie tego co go interesuje.

Podam może jakie mój mąż ma kwalifikacje  - myślę,że to będzie pomocne jak sami będziecie myśleć o tym do jakiego typu pracy  chcecie się zgłosić.

- wykształcenie średnie, język angielski (db+ w mowie - co oznacza ,że konwersacja nie sprawia mu większych problemów, podobno gorzej z pisaniem  - ale ja tego nie zauważyłam . To ja zawsze tkwię nad napisaniem czegoś w nieskończoność a M pisze kolaboraty w 5 minut) , prawo jazdy B,C , obsługa kompa ze znajomością spraw technicznych , doświadczenie w branży ubezpieczeń komunikacyjnych (4 lata w PL i 1 rok w UK)

No to zaczynamy:

Po pierwsze poszukując pracy należy stworzyć CV  - i tu ważne - angielskie CV napisane wg angielskich zasad. Bez zdjęć ,bez daty urodzenia,bez określania narodowości. Tutaj ważniejsze są Wasze umiejętności ,a nie to jak wyglądacie albo ile macie lat. Od razu mówię ,że gro naszych rodaków uparcie wysyła polskie CV  i za żadne skarby świata nie dają się przekonać,że to ma jakiekolwiek znaczenie. Ja już wiem ,że ma. Wzór CV umieszczę za jakiś czas jak zaopatrzę się w skaner  - link wkleję tutaj.

Po drugie - warto jest skorzystać z licznych agencji pracy w mieście jak i z ogłoszeń na stronach internetowych . tworzymy sobie listę,drukujemy CV i odwiedzamy wszystkie agencje. M w każdej agencji informował ,że poszukuje pracy biurowej jak i tymczasowej. Reakcje na info o pracę biurową były interesujące -  w paru agencjach M od razu został zaproszony  na  krótką rozmowę  - jakiego typu to ma być praca,na jakie stanowisko,jaka branża.

Po jednym dniu wysyłania maili na określone ogłoszenia  i spacerze po wszystkich agencjach - odpowiedzi z 2 firm mailowo , 2 telefony z agencji celem umówienia spotkania  i 1 propozycja pracy tymczasowej. Kolejne dni przyniosły kolejne telefony i spotkania. W poniedziałek M poszukiwał pracy  a w czwartek szedł na spotkanie, jak się później okazało , swoimi nowymi przełożonymi.

Co zdecydowało ? Poza umiejętnościami w danej dziedzinie ? Myślę,że przede wszystkim wiara w siebie  i język . To co pisałam w jednym z postów - dobry angielski jest tutaj wyjątkowo istotnym czynnikiem . Warto się go uczyć jak najwięcej,szczególnie kiedy macie możliwość konwersacji z native speaker'ami . Poza tym nie bójcie się pytać o prace biurowe. Jeśli mieliście taką pracę w Polsce - możecie mieć również taką w UK. Jeśli wasz angielski kuleje a macie ambicje wyrwać się z obecnej pracy polecam zapisać się na kurs w Bedford College  - do którego można się dostać na darmowe zajęcia za pośrednictwem  agencji szkoleniowych (M zapisywał się jakoś chyba w maju na sierpień - należy przejść trochę testów,aby zakwalifikować się do odpowiedniej grupy,no a przede wszystkim znaleźć agencję,która oferuje taką możliwość) lub co tu dużo mówić - poświęcić trochę grosza na takie lekcje. Jeśli ktoś pobiera Work Tax Credit to można liczyć na jakąś zniżkę .Płatność za kurs można także rozłożyć na raty.

Aaa i jeszcze jedno  - do agencji nie polecam wchodzić ze spuszczoną głową i wszystkich informować,że Wasz angielski  jest słaby (chyba,że nie mówicie nic) . Jeśli człowiek ,z którym rozmawiacie w agencji to Polak  ,a mimo to rozmawia z Wami cały czas po angielsku (wiedząc,że jesteście jego rodakiem) - potraktujcie to jako komplement a nie złośliwość z jego strony. To oznacza jedynie tyle ,że Wasz angielski jest na tyle spoko ,że nie robi Wam różnicy w jakim języku rozmawiacie.

Uffffff.... tyle na dziś .Pozdrawiam moi kochani i życzę znalezienia wymarzonej pracy w Wielkiej Brytanii.