poniedziałek, 30 czerwca 2014

Wycieczka do Cambridge

No cóż ... miało być słonecznie,a była typowa angielska pogoda. Dość ciepło ,ale za to lało do 17 godziny. Niemniej jednak uparliśmy się na wypad do Cambridge i nie żałuję.

Jeśli macie zamiar się tam wybrać, polecam jechać wcześnie. My wyjechaliśmy z domu o 12 i przez korki w samym centrum Cambridge straciliśmy możliwość wejścia do King's College. Zamykali wejście o 16.30. W korku spędziliśmy 2 godziny jeśli ktoś ciekaw - ze względu na zapchany parking niedaleko właśnie King's College. Tutaj trochę info o tym zabytku KING'S COLLEGE

Historyczne centrum miasta jest naprawdę przepiękne. Czuć w pełni angielski klimat. Uwagę zwracają setki rowerów - główny środek transportu mieszkańców i turystów,których mimo deszczowej pogody nie brakowało. Liczne knajpki , sklepy z pamiątkami ,sklepy z lokalnymi produktami  - od razu widać ,że miasto to jest nastawione pod turystów.

Kiedy przestało padać można było w końcu porobić trochę zdjęć. Zapraszam do ich oglądania jak również polecam samą wycieczkę. Z pewnością się tam jeszcze wybiorę,aby tym razem wejść na teren muzeów tylko tym razem poczekam na naprawdę dobrą pogodę :D.


























sobota, 28 czerwca 2014

Summer Leys - rezerwat przyrody

Dzisiaj z domu wyjechaliśmy dość późno ze względu na deszcz. Bez konkretnego planu jechaliśmy po prostu przed siebie. Niedaleko Wellingborough natrafiliśmy na drogowskaz Summer Leys Nature Reserve i tam też się udaliśmy . Rezerwat został utworzony na terenie dawnej żwirowni. Od razu naszą uwagę przykuły odgłosy ptaków,których w tym miejscu jest zatrzęsienie :). Wokół stawów wytyczona jest 4km ścieżka ,na której rozmieszczonych jest parę stanowisk do obserwacji tychże ptaków,jak i licznych ważek i motyli .

Spacer, choć niedługi, zrekompensował nam poranną mokrą pogodę.Jutro liczę na trochę słońca,bo wybieramy się do Cambridge. Jak nasz plan wypali  - możecie liczyć na trochę fotek :).

A tak było dzisiaj

Northamptonshire

środa, 25 czerwca 2014

Pobyt w Polsce

Witajcie kochani.
Długa cisza z powodu wyjazdu. To mój pierwszy dłuższy wypad do Polski. Miło było spotkać się z rodziną i odwiedzić znajome kąty. Pogoda w kratkę,temperatury niższe niż w Bedford,ale spacery po lesie a nawet wypad na plażę udał się wyśmienicie. Trafiłam akurat na sezon truskawkowy ,więc przyznaje się od razu do pochłonięcia tony truskawek . Najadłam się również ogórków gruntowych surowych jak i kiszonych (roboty mojej mamy) , no i chleba ,którego smak ceni się bardziej kiedy nie ma się na co dzień do niego dostępu.

Tym razem mój wyjazd przebiegł ,że się tak wyrażę , po angielsku. Postanowiłam się nie spinać na każdym kroku i nie denerwować np panią kelnerką ,która ochlapała moje nowe buty kawą ,bitą śmietaną i nie wykrztusiła z siebie nawet słowa przepraszam .... albo rowerzystami na szlaku ,którzy w przeciwieństwie do angielskich cyklistów jak widzą człowieka z dzieckiem przyspieszają zamiast zwalniać :D. Tak więc wzięłam wszystko na zimno i sądzę ,że to był dobry pomysł .

Powrót samolotem był spokojny i nie ukrywam ,że czułam ,że wracam do domu. Tęskniłam za tymi przestrzeniami , rytmem życia no i oczywiście za moim kochanym M. , który nie mógł pojechać z nami .

W domu zmiany ,mój M zmienił pracę . Wszystko do przodu ,oby tak dalej . Swoją drogą niedługo sklecę coś o agencjach i szukaniu pracy,a przede wszystkim o tym jak znajomość języka wpływa na takie poszukiwania.