Dziś Wigilia.
Za oknem mało zimowo :). W ostatnią sobotę za oknem prawie 17 stopni. Kwiaty kwitną , ptaki śpiewają... prawie wiosna.
W takich właśnie okolicznościach przyrody życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt !!!!
Blog o życiu na emigracji w Anglii. Życie codzienne,trudności,radości i wszystko co jest związane z życiem na obczyźnie. Polacy w Anglii. Staram się przedstawić Anglię trochę od innej strony niż stricte emigracyjnej. Jestem uzależniona od wędrówek ,poznawania nowych miejsc, próbowania lokalnych przysmaków a przede wszystkim od robienia zdjęć.
Etykiety
- atrakcje turystyczne (32)
- Bedford (8)
- czas wolny (44)
- Formalności w Polsce (2)
- formalności w UK (12)
- imprezy (3)
- kuchnia (3)
- Londyn (2)
- Polska (2)
- praca w UK (1)
- shopping (4)
- służba zdrowia w UK (5)
- spacery po UK (38)
- szkoła w UK (2)
- transport (1)
- zwyczaje Anglików (7)
- życie codzienne w UK (18)
czwartek, 24 grudnia 2015
poniedziałek, 23 listopada 2015
Ostatnie jesienne
Mróz przyszedł do Bedford. Rano na trawie szron. Czas na ciepłe ubranie, miękkie kocyki i lampkę grzanego wina.
Dzisiaj, na cześć nie tak odległych jesiennych dni, trochę zdjęć. Mam nadzieję,że się wam spodobają. Miejsce : Paxton Pits Nature Reserve . Niebieskie zdjęcie powstało natomiast niedaleko Northampton nad zbiornikiem Pitsford Water. Obydwa miejsca rewelacyjne na spacery ,przez cały rok.
Dzisiaj, na cześć nie tak odległych jesiennych dni, trochę zdjęć. Mam nadzieję,że się wam spodobają. Miejsce : Paxton Pits Nature Reserve . Niebieskie zdjęcie powstało natomiast niedaleko Northampton nad zbiornikiem Pitsford Water. Obydwa miejsca rewelacyjne na spacery ,przez cały rok.
piątek, 6 listopada 2015
Darmowe okulary dla dziecka w UK
Liczyłam się z tym,że moje dziecko przejmie jakąś wadę wzroku po mnie bądź dużym M,ale w głębi duszy miałam nadzieję,że stanie się inaczej.
Niestety. Młoda ma astygmatyzm i jedno oczko jest jak na razie dość słabe. Na badanie wzroku wybrałam się w czasie pobytu w Polsce. Lekarz przepisał okulary , zamówiliśmy je i tak oto mała m weszła do świata okularników.
Okulary przeżyły nasze wędrówki wakacyjne,córa zaakceptowała fakt,że musi nosić coś na twarzy i ogólnie wszystko szło dobrze do czasu kiedy nie poszła do szkoły. Pomimo moich próśb ,aby odkładać okulary do etui w czasie przerw żadna z nauczycielek tego nie dopilnowała i już po paru dniach szkoły, okulary zostały zepsute. Spadły na podłogę w stołówce.
Każdy wie jakie sa ceny okularów w Polsce,szczególnie kiedy potrzebne są specjalistyczne szkła. Zmartwiłam się,że czeka mnie kolejny niemały wydatek. A tu niespodzianka
Okazało się bowiem,że angielski NHS refunduje okulary dzieciom do 16 roku życia. Należy wybrać optyka ,który współpracuje z NHS (angielską służba zdrowia) i umówić się na spotkanie. My wybraliśmy Specsavers.
Jak przebiega cała procedura?
1. Należy umówić się na badanie wzroku. My zasugerowaliśmy lekarzowi ,aby przepisał córce receptę z Polski . Nasz okulista w Polsce bada całą nasza rodzinę od lat i jestem zadowolona zawsze ze szkieł - chciałam zatem aby nie zmieniać nic skoro mała m dobrze widzi a recepta ma zaledwie 2 miesiące
2. Potem idzie się wybrać oprawki. I tutaj największe zaskoczenie. NHS funduje jedna parę a Specsavers parę dodatkową. Jeśli wybierzemy oprawki,które mają 100% dopłatę - my płacimy 0 funtów a dostajemy 2 pary nowiutkich okularów. Można także wybrać jakieś markowe oprawki , wtedy należy dopłacić odpowiednio do wartości oprawek. Refundowane 100% oprawki miały cenę regularną (65-85 funtów).
Jedna para okularów jest ubezpieczona (nie ma znaczenia która) przez NHS. Oznacza to ,że w razie uszkodzenia,zgubienia bądź totalnego zniszczenia okularów dostajemy kolejne za darmo.
3. Na okularki czekaliśmy 2 tygodnie.
4. Młoda została także zapisana do eye clinic - w ciągu roku zostanie zaproszona na badania
Niestety. Młoda ma astygmatyzm i jedno oczko jest jak na razie dość słabe. Na badanie wzroku wybrałam się w czasie pobytu w Polsce. Lekarz przepisał okulary , zamówiliśmy je i tak oto mała m weszła do świata okularników.
Okulary przeżyły nasze wędrówki wakacyjne,córa zaakceptowała fakt,że musi nosić coś na twarzy i ogólnie wszystko szło dobrze do czasu kiedy nie poszła do szkoły. Pomimo moich próśb ,aby odkładać okulary do etui w czasie przerw żadna z nauczycielek tego nie dopilnowała i już po paru dniach szkoły, okulary zostały zepsute. Spadły na podłogę w stołówce.
Każdy wie jakie sa ceny okularów w Polsce,szczególnie kiedy potrzebne są specjalistyczne szkła. Zmartwiłam się,że czeka mnie kolejny niemały wydatek. A tu niespodzianka
Okazało się bowiem,że angielski NHS refunduje okulary dzieciom do 16 roku życia. Należy wybrać optyka ,który współpracuje z NHS (angielską służba zdrowia) i umówić się na spotkanie. My wybraliśmy Specsavers.
Jak przebiega cała procedura?
1. Należy umówić się na badanie wzroku. My zasugerowaliśmy lekarzowi ,aby przepisał córce receptę z Polski . Nasz okulista w Polsce bada całą nasza rodzinę od lat i jestem zadowolona zawsze ze szkieł - chciałam zatem aby nie zmieniać nic skoro mała m dobrze widzi a recepta ma zaledwie 2 miesiące
2. Potem idzie się wybrać oprawki. I tutaj największe zaskoczenie. NHS funduje jedna parę a Specsavers parę dodatkową. Jeśli wybierzemy oprawki,które mają 100% dopłatę - my płacimy 0 funtów a dostajemy 2 pary nowiutkich okularów. Można także wybrać jakieś markowe oprawki , wtedy należy dopłacić odpowiednio do wartości oprawek. Refundowane 100% oprawki miały cenę regularną (65-85 funtów).
Jedna para okularów jest ubezpieczona (nie ma znaczenia która) przez NHS. Oznacza to ,że w razie uszkodzenia,zgubienia bądź totalnego zniszczenia okularów dostajemy kolejne za darmo.
3. Na okularki czekaliśmy 2 tygodnie.
4. Młoda została także zapisana do eye clinic - w ciągu roku zostanie zaproszona na badania
wtorek, 13 października 2015
Jeden dzień w Liverpoolu
Jeden dzień w tak dużym mieście to naprawdę niewiele. Co zrobić kiedy mamy niewiele czasu a choć trochę poznać okolice?
Ze swojej strony polecam wybrać się do Doków Alberta. Przepięknie odrestaurowane ,z mnóstwem knajpek cieszą oko wielu turystów. Oprócz pięknych widoków doki oferują mnóstwo atrakcji przede wszystkim kulturalnych.
Do wyboru mamy cztery muzea :
- TATE LIVERPOOL - muzeum sztuki,jedno z największych w UK,darmowe wejście na większość wystaw
- MERSEYSIDE MARITIME MUSEUM - interaktywne muzeum morskie ,darmowe wejście
- BEATLES STORY - muzeum zespołu The Beatles ,wstęp ok. 15 funtów
- INTERNATIONAL SLAVERY MUSEUM - muzeum niewolnictwa,darmowe wejście
O samej historii doków możecie poczytać TUTAJ
Miałam również okazję być w World Museum troszkę bliżej centrum. Całkiem ciekawe ,choć nie spodobały mi się nie podświetlane ekspozycje na parterze. Żeby zobaczyć co jest za szybą niejednokrotnie musieliśmy włączać lampki w telefonach. Poza tym zdecydowanie lepsze wrażenie zrobiło na mnie Muzeum Historii Naturalnej w Londynie - może dlatego miałam większe oczekiwania.
Koło doków znajduje się również diabelski młyn - Wheel of Liverpool - przejażdżka dla dorosłego to koszt 9 funtów.
Ze swojej strony polecam wybrać się do Doków Alberta. Przepięknie odrestaurowane ,z mnóstwem knajpek cieszą oko wielu turystów. Oprócz pięknych widoków doki oferują mnóstwo atrakcji przede wszystkim kulturalnych.
Do wyboru mamy cztery muzea :
- TATE LIVERPOOL - muzeum sztuki,jedno z największych w UK,darmowe wejście na większość wystaw
- MERSEYSIDE MARITIME MUSEUM - interaktywne muzeum morskie ,darmowe wejście
- BEATLES STORY - muzeum zespołu The Beatles ,wstęp ok. 15 funtów
- INTERNATIONAL SLAVERY MUSEUM - muzeum niewolnictwa,darmowe wejście
O samej historii doków możecie poczytać TUTAJ
Miałam również okazję być w World Museum troszkę bliżej centrum. Całkiem ciekawe ,choć nie spodobały mi się nie podświetlane ekspozycje na parterze. Żeby zobaczyć co jest za szybą niejednokrotnie musieliśmy włączać lampki w telefonach. Poza tym zdecydowanie lepsze wrażenie zrobiło na mnie Muzeum Historii Naturalnej w Londynie - może dlatego miałam większe oczekiwania.
Koło doków znajduje się również diabelski młyn - Wheel of Liverpool - przejażdżka dla dorosłego to koszt 9 funtów.
sobota, 3 października 2015
30 powodów ,dla których kocham Anglię
Po prawie dwóch latach czas na mini podsumowania. Myślę,że patrzę na pewne sprawy zdecydowanie bardziej obiektywnie niż wtedy kiedy tutaj przyjechałam,a zatem postanowiłam stworzyć dwie listy - za co kocham i za co nie cierpię UK.
Dzisiaj ta bardziej optymistyczna :)
ZA CO KOCHAM ANGLIĘ:
- klimat (ciepło przez większość roku)
- mogę przechodzić przez ulicę w dowolnym miejscu
- mogę chodzić po trawnikach
- kiedy zgubię się na szlaku ,pojawię w miejscu gdzie muszę przejść przez jakąś bramę lub znajdę się na czyjejś posesji nikt nie traktuje mnie jak intruza tylko stara mi się pomóc
- zwierzęta nieodłączną częścią krajobrazu (szlaki biegną przez pastwiska owiec,koni, krów/byków, kóz)
- cisza za oknem w nocy i w weekend (mimo bliskości jednej z głównych obwodnic)
- unikanie niewygodnych tematów (nie chcę odpowiadać,tłumaczyć się - nie muszę,wystarczy po prostu nie kontynuować tematu)
- nie umaluję się, nie mam stosownej "kreacji " na wyjście z domu - to nic. Nawet jak wyjdę w bieliźnie nikt nie zwróci na to uwagi . Ważne aby nie być nagim :P
- za minimalne wynagrodzenie można normalnie żyć
- moje wykształcenie nie jest najważniejsze - najważniejsze są moje umiejętności
- produkty markowe dostępne dla przeciętnego zjadacza chleba
- dbałość o architekturę krajobrazu. Wszystko przycięte ,obsadzone ,przekopane na czas. Robi to ogromne wrażenie. W Polsce tak dba się głownie o duże parki - w Anglii tak dba się nawet o zielone ronda w mieście
- przepięknie zachowane ,często odrestaurowane dwory,pałace, zamki itp. Tak ,wiem ,że Anglia właściwie nie ruszona przez wojnę - ale szacunek za to ,że tak mocno dba się tutaj o to co pozostało z dawnych czasów
- jeśli mam ochotę poopalać się,obejrzeć sobie cokolwiek w moim przenośnym telewizorze a może nawet pofarbować sobie włosy; w parku,na łące itp - mogę to zrobić. Jeśli nie robię nic złego - nikt nie zwróci mi uwagi
- kiedy płacę za produkt np 0.56p i kładę £20 banknot to nikt nie płacze i nie jest na mnie obrażony,że nie mam drobnych
- kiedy coś mi się zepsuje idę do sklepu i wymieniam to lub dostaję zwrot pieniędzy
- kiedy przymierzam ubrania i wychodzę z przebieralni , obsługa ode mnie zabiera niechciane rzeczy albo donosi mi np inny rozmiar
- dziecku do lat 16 przysługują darmowe okulary ,a w niektórych przypadkach nawet dwie pary ( o tym niedługo oddzielny post)
- leki za darmo dla dzieci i seniorów
- promocje w sklepach PRAWDZIWE !!! Czasem produkt w regularnej cenie np 79.99 dostępny za 24.99 , Buy 2 get 3 (zapłać za 2 weż 3), buy 1 get 1 free (jeden kupisz ,drugi za darmo), half price (pół ceny); clearance, reduced itp - wyprzedaże produktów kiedy kończy się termin lub kiedy opakowanie jest uszkodzone
- savers - chemia za pół ceny
- funciaki - jeśli dany produkt ,który regularnie kupujesz kosztuje powyżej 1 funta - to jest miejsce dla Ciebie. w zależności od sklepu można dostać pewne towary za 1/5 1/6 regularnej sklepowej ceny. żeby nie było kolorowo - funciaki zawierają cała masę produktów,których absolutnie nie opłaca się kupować bo ich cena regularna wynosi np po 20 kilka p .
- place zabaw - czasami po 5 na jednym osiedlu
- przychodnie i szkoły na każdym kroku
- właściwie brak szczekających/wyjących psów
- spokój na drogach - uważam ,że Brytyjczycy nie są najlepszymi kierowcami, ALE rzadko kiedy szarżują. Są dość cierpliwi,nie wyprzedzają się na potęgę - dzięki zatoczkom tzw zamulacze udostępniają miejsce szybszym od siebie pojazdom ; nie trąbią aż tak (chyba,że w Londynie) - ogólnie rzecz biorąc jazda po brytyjskich drogach jest mało stresująca.
- apropos powyższego punktu - autostrady,obwodnice, ogólnie rzecz biorąc drogi szybkiego ruchu - W MEGA DUŻEJ ILOŚCI
- mogę wejść bez problemu (idąc szlakiem) na pole golfowe,pastwisko, pole, las,często czyjś ogród lub gospodarstwo ,ponieważ właściciel określonego skrawka ziemi udostępnił go turystom - czasami jest to wręcz dziwne przechodzić obok ludzi ,którzy właśnie w swoim ogrodzie jedzą obiad :)
- za wieczne hello , how are you, awwwww , sorry,thank you, no worries - mimo,ze z czasem wkurza to często pomaga przezwyciężyć niejednego doła.
Moja lista hejtów pewnie będzie pokrywać się częściowo z tą listą, ale to chyba naturalne ,że kij ma dwa końce :)
Dzisiaj ta bardziej optymistyczna :)
ZA CO KOCHAM ANGLIĘ:
- klimat (ciepło przez większość roku)
- mogę przechodzić przez ulicę w dowolnym miejscu
- mogę chodzić po trawnikach
- kiedy zgubię się na szlaku ,pojawię w miejscu gdzie muszę przejść przez jakąś bramę lub znajdę się na czyjejś posesji nikt nie traktuje mnie jak intruza tylko stara mi się pomóc
- zwierzęta nieodłączną częścią krajobrazu (szlaki biegną przez pastwiska owiec,koni, krów/byków, kóz)
- cisza za oknem w nocy i w weekend (mimo bliskości jednej z głównych obwodnic)
- unikanie niewygodnych tematów (nie chcę odpowiadać,tłumaczyć się - nie muszę,wystarczy po prostu nie kontynuować tematu)
- nie umaluję się, nie mam stosownej "kreacji " na wyjście z domu - to nic. Nawet jak wyjdę w bieliźnie nikt nie zwróci na to uwagi . Ważne aby nie być nagim :P
- za minimalne wynagrodzenie można normalnie żyć
- moje wykształcenie nie jest najważniejsze - najważniejsze są moje umiejętności
- produkty markowe dostępne dla przeciętnego zjadacza chleba
- dbałość o architekturę krajobrazu. Wszystko przycięte ,obsadzone ,przekopane na czas. Robi to ogromne wrażenie. W Polsce tak dba się głownie o duże parki - w Anglii tak dba się nawet o zielone ronda w mieście
- przepięknie zachowane ,często odrestaurowane dwory,pałace, zamki itp. Tak ,wiem ,że Anglia właściwie nie ruszona przez wojnę - ale szacunek za to ,że tak mocno dba się tutaj o to co pozostało z dawnych czasów
- jeśli mam ochotę poopalać się,obejrzeć sobie cokolwiek w moim przenośnym telewizorze a może nawet pofarbować sobie włosy; w parku,na łące itp - mogę to zrobić. Jeśli nie robię nic złego - nikt nie zwróci mi uwagi
- kiedy płacę za produkt np 0.56p i kładę £20 banknot to nikt nie płacze i nie jest na mnie obrażony,że nie mam drobnych
- kiedy coś mi się zepsuje idę do sklepu i wymieniam to lub dostaję zwrot pieniędzy
- kiedy przymierzam ubrania i wychodzę z przebieralni , obsługa ode mnie zabiera niechciane rzeczy albo donosi mi np inny rozmiar
- dziecku do lat 16 przysługują darmowe okulary ,a w niektórych przypadkach nawet dwie pary ( o tym niedługo oddzielny post)
- leki za darmo dla dzieci i seniorów
- promocje w sklepach PRAWDZIWE !!! Czasem produkt w regularnej cenie np 79.99 dostępny za 24.99 , Buy 2 get 3 (zapłać za 2 weż 3), buy 1 get 1 free (jeden kupisz ,drugi za darmo), half price (pół ceny); clearance, reduced itp - wyprzedaże produktów kiedy kończy się termin lub kiedy opakowanie jest uszkodzone
- savers - chemia za pół ceny
- funciaki - jeśli dany produkt ,który regularnie kupujesz kosztuje powyżej 1 funta - to jest miejsce dla Ciebie. w zależności od sklepu można dostać pewne towary za 1/5 1/6 regularnej sklepowej ceny. żeby nie było kolorowo - funciaki zawierają cała masę produktów,których absolutnie nie opłaca się kupować bo ich cena regularna wynosi np po 20 kilka p .
- place zabaw - czasami po 5 na jednym osiedlu
- przychodnie i szkoły na każdym kroku
- właściwie brak szczekających/wyjących psów
- spokój na drogach - uważam ,że Brytyjczycy nie są najlepszymi kierowcami, ALE rzadko kiedy szarżują. Są dość cierpliwi,nie wyprzedzają się na potęgę - dzięki zatoczkom tzw zamulacze udostępniają miejsce szybszym od siebie pojazdom ; nie trąbią aż tak (chyba,że w Londynie) - ogólnie rzecz biorąc jazda po brytyjskich drogach jest mało stresująca.
- apropos powyższego punktu - autostrady,obwodnice, ogólnie rzecz biorąc drogi szybkiego ruchu - W MEGA DUŻEJ ILOŚCI
- mogę wejść bez problemu (idąc szlakiem) na pole golfowe,pastwisko, pole, las,często czyjś ogród lub gospodarstwo ,ponieważ właściciel określonego skrawka ziemi udostępnił go turystom - czasami jest to wręcz dziwne przechodzić obok ludzi ,którzy właśnie w swoim ogrodzie jedzą obiad :)
- za wieczne hello , how are you, awwwww , sorry,thank you, no worries - mimo,ze z czasem wkurza to często pomaga przezwyciężyć niejednego doła.
Moja lista hejtów pewnie będzie pokrywać się częściowo z tą listą, ale to chyba naturalne ,że kij ma dwa końce :)
poniedziałek, 28 września 2015
Walia - wspinaczka na Moel Siabod
Wspinaczka to może za duże słowo ,ale nie powiem - podejście dało nam całkiem nieźle w kość.
Jadąc do Parku Snowdonia ciężko zdecydować co wybrać na początek. Ja miasteczko wybrałam losowo. Nie chciałam zapuszczać się zbyt daleko na zachód. Pogoda była mocno niepewna,więc chcieliśmy choć trochę podejrzeć Walię w miarę blisko od Liverpoolu i póki nie padało.
Pomimo chmur i mgły ,która niestety zabrała nam cały widok ze szczytu uważam ,że naprawdę warto zwiedzić Snowdonię. Jest tam po prostu przepięknie. Rozległe widoki ,cisza,spokój. Idealne warunki dla wszystkich tych ,którzy kochają górskie wędrówki.
Aby wejść na Moel Siabod 872m npm wystartowaliśmy z niezwykle urokliwego miasteczka Capel Curig. Po drodze spotkaliśmy wielu turystów - mała m wysłuchała wielu komplementów,że taka mała a daje sobie radę.
To był naprawdę udany wypad. A w mojej głowie już się tli plan na kolejna wyprawę w Snowdonii.
Jadąc do Parku Snowdonia ciężko zdecydować co wybrać na początek. Ja miasteczko wybrałam losowo. Nie chciałam zapuszczać się zbyt daleko na zachód. Pogoda była mocno niepewna,więc chcieliśmy choć trochę podejrzeć Walię w miarę blisko od Liverpoolu i póki nie padało.
Pomimo chmur i mgły ,która niestety zabrała nam cały widok ze szczytu uważam ,że naprawdę warto zwiedzić Snowdonię. Jest tam po prostu przepięknie. Rozległe widoki ,cisza,spokój. Idealne warunki dla wszystkich tych ,którzy kochają górskie wędrówki.
Aby wejść na Moel Siabod 872m npm wystartowaliśmy z niezwykle urokliwego miasteczka Capel Curig. Po drodze spotkaliśmy wielu turystów - mała m wysłuchała wielu komplementów,że taka mała a daje sobie radę.
To był naprawdę udany wypad. A w mojej głowie już się tli plan na kolejna wyprawę w Snowdonii.
niedziela, 27 września 2015
Dlaczego prowadzę bloga
Wchodząc dzisiaj na pocztę zauważyłam nowe komentarze ,czy tez właściwie jakieś mądrości życiowe ,o które nikogo nie prosiłam.
Stąd właśnie ten post ,w którym może wyjaśnię po co ten blog istnieje.
Ten blog jest moim emigracyjnym pamiętnikiem. zamieszczam w nim moje spostrzeżenia, opisuję sytuację z jakimi się tutaj spotykam, wklejam sporo zdjęć,które sama robię. Robię to dla siebie,dla bliskich i dla tych ,którzy tak jak ja dwa lata temu, szukają odpowiedzi na temat emigracji. Nie wnikam nigdy głęboko w dany temat. Opisuję tylko to z czym ja się zetknęłam.
A zatem tak to prawda - tam gdzie mieszkacie (czy też planujecie mieszkać) Wy drodzy czytelnicy może być inaczej. Inaczej działa np council w Bedfordshire, Cambridgeshire czy też Hampshire. W każdej szkole panują inne zasady ,w różnych hrabstwach sa różne ceny itd.
Chętnie rozmawiam na temat moich postów, odpowiadam na maile - ALE... nie mam zamiaru wdawać się w dyskusje czy to co robię jest słuszne czy też nie.
Naprawdę jestem juz dużą dziewczynką i serdecznie dziękuję za troskę o moją osobę,ale dam sobie radę.
Chcesz się poużalać ,skrytykować wszystkich Polaków mieszkających za granicą - to nie tutaj. Zrób własnego bloga i tam napisz co cię boli.
Przy okazji dziękuję moim stałym czytelnikom . Dzięki Waszemu wsparciu i miłym słowom prowadzenie tego bloga wciąż ma sens.
Stąd właśnie ten post ,w którym może wyjaśnię po co ten blog istnieje.
Ten blog jest moim emigracyjnym pamiętnikiem. zamieszczam w nim moje spostrzeżenia, opisuję sytuację z jakimi się tutaj spotykam, wklejam sporo zdjęć,które sama robię. Robię to dla siebie,dla bliskich i dla tych ,którzy tak jak ja dwa lata temu, szukają odpowiedzi na temat emigracji. Nie wnikam nigdy głęboko w dany temat. Opisuję tylko to z czym ja się zetknęłam.
A zatem tak to prawda - tam gdzie mieszkacie (czy też planujecie mieszkać) Wy drodzy czytelnicy może być inaczej. Inaczej działa np council w Bedfordshire, Cambridgeshire czy też Hampshire. W każdej szkole panują inne zasady ,w różnych hrabstwach sa różne ceny itd.
Chętnie rozmawiam na temat moich postów, odpowiadam na maile - ALE... nie mam zamiaru wdawać się w dyskusje czy to co robię jest słuszne czy też nie.
Naprawdę jestem juz dużą dziewczynką i serdecznie dziękuję za troskę o moją osobę,ale dam sobie radę.
Chcesz się poużalać ,skrytykować wszystkich Polaków mieszkających za granicą - to nie tutaj. Zrób własnego bloga i tam napisz co cię boli.
Przy okazji dziękuję moim stałym czytelnikom . Dzięki Waszemu wsparciu i miłym słowom prowadzenie tego bloga wciąż ma sens.
czwartek, 24 września 2015
Jedziemy nad morze
Dzisiaj mała foto relacja z naszego wakacyjnego wypadu do Liverpoolu.
Liverpool nie cieszy się wśród naszych rodaków zbyt pochlebnymi opiniami,mi osobiście jednak to miasto się bardzo spodobało. To co zachwyca mnie najbardziej to jego umiejscowienie - blisko zarówno do morza jak i gór. Otoczony trzema wielkimi Parkami narodowymi - Snowdonia w Walii , Peak District i Yorkshire Dales.
Trzy dni to za mało na zwiedzenie wszystkiego. pogoda na szczęście dopisała na tyle ,że udało się wykonać to co zamierzaliśmy - czyli wypad na plażę ,do Walii i zwiedzenie pobieżne miasta .
Na plażę wybraliśmy do miasteczka New Brighton,znajdującego się po drugiej stronie rzeki Mersey na półwyspie Wirral. Aby do niego dotrzeć, jechaliśmy jednym z dwóch tuneli pod rzeką. Przejazd jest płatny 1.25 .
Cały półwysep jest całkiem fajnym miejscem ,jest tutaj spokojniej i czyściej niż w samym Liverpoolu. Promenada nad morzem jest niezwykle urokliwa,a sama plaża robi wrażenie. Byliśmy akurat w porze odpływu i w niektórych miejscach plaża wcinała się w głąb morza na kilkadziesiąt metrów (jak nie więcej). Na piasku znaleźliśmy mnóstwo małych krabów i muszli. Mała m była zachwycona. Ja zresztą też. Nie przypuszczałam ,że aż tak bardzo tęsknię za plażą,którą w Gdańsku miałam na wyciągnięcie ręki.
Dzisiaj fotki właśnie z New Brighton - zapraszam do oglądania.
Liverpool nie cieszy się wśród naszych rodaków zbyt pochlebnymi opiniami,mi osobiście jednak to miasto się bardzo spodobało. To co zachwyca mnie najbardziej to jego umiejscowienie - blisko zarówno do morza jak i gór. Otoczony trzema wielkimi Parkami narodowymi - Snowdonia w Walii , Peak District i Yorkshire Dales.
Trzy dni to za mało na zwiedzenie wszystkiego. pogoda na szczęście dopisała na tyle ,że udało się wykonać to co zamierzaliśmy - czyli wypad na plażę ,do Walii i zwiedzenie pobieżne miasta .
Na plażę wybraliśmy do miasteczka New Brighton,znajdującego się po drugiej stronie rzeki Mersey na półwyspie Wirral. Aby do niego dotrzeć, jechaliśmy jednym z dwóch tuneli pod rzeką. Przejazd jest płatny 1.25 .
Cały półwysep jest całkiem fajnym miejscem ,jest tutaj spokojniej i czyściej niż w samym Liverpoolu. Promenada nad morzem jest niezwykle urokliwa,a sama plaża robi wrażenie. Byliśmy akurat w porze odpływu i w niektórych miejscach plaża wcinała się w głąb morza na kilkadziesiąt metrów (jak nie więcej). Na piasku znaleźliśmy mnóstwo małych krabów i muszli. Mała m była zachwycona. Ja zresztą też. Nie przypuszczałam ,że aż tak bardzo tęsknię za plażą,którą w Gdańsku miałam na wyciągnięcie ręki.
Dzisiaj fotki właśnie z New Brighton - zapraszam do oglądania.
poniedziałek, 14 września 2015
Pierwszy dzień w angielskiej szkole
W końcu nadszedł tak długo oczekiwany przez moje dziecko dzień - pierwszy dzień w angielskiej szkole !
I jak się podobało? Było "bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo fajnie ! " - takie słowa usłyszałam od małej m kiedy odbierałam ja ze szkoły.
Rano kiedy szłyśmy razem na autobus , zastanawiałam się nad tym czy sobie poradzi ,czy jest dobrze ubrana i czy wszystko ma co mieć powinna. Dwa dni temu były co prawda u nas w domu nauczycielki młodej,wyjaśniały co nieco - ale w Anglii nie zawsze wszystko jest tak oczywiste :).
Jedną z rzeczy ,która okazała się nie lada wyzwaniem było skompletowanie ubranka. Ubrania do szkoły są niby dostępne juz od lipca w wielu marketach ,można je również zamówić online ,ale....
No właśnie - ale .
Każda szkoła ma swoje wymagania co do stroju,zarówno do codziennych zajęć jak i zajęć PE (czyli WFu). Dostałam niezłą nauczkę za swoja opieszałość - wydawało mi się,że wszystko kupię od ręki i zaczęłam pomalutku kupować wszystko dopiero któregoś tam sierpnia. Okazało się,że wiele rzeczy było juz niedostępnych i tak : nie było danego koloru,danego rozmiaru,danego fasonu. Spodenek np np PE szukałam przez 3 tygodnie - były dostępne w wielu sklepach ,ale inny kolor :P. Dres do ćwiczeń to mój ulubiony temat. O całości w wymaganym kolorze i fasonie mogłam zapomnieć,ostatecznie kupiłam spodnie w jednym sklepie a bluzę zamówiłam na Ebayu (z czego bluza jest na 5-6 lat,bo na 4-5 już nie ma ).
Nie wiem czy tak jest wszędzie ,czy jest to kwestia tej właśnie konkretnej szkoły - ale muszę przyznać,że napociłam się co niemiara aby wszystko było dokładnie takie jak życzy sobie dyrekcja. Gwoli ciekawostki, już pierwszego dnia nauczycielka małej m poprosiła mnie abym kupiła jednak inna butelkę na wodę, bo.... "normally, we use different kinds of bottles" .
Jak wygląda przykładowa wyprawka do szkoły angielskiej (dla dziewczynki) :
kolory każdej rzeczy ustala szkoła
- sukienka
- spódnica z zakładkami
- spodnie
- bluzki białe z kołnierzykiem i krótkim rękawem
- bluzki białe z kołnierzykiem i długim rękawem
- bluzki białe polo
- bluzki białe T-shirt (na zajęcia PE)
- cardigan
- bluzka /sweterek
- rajstopy
- skarpetki białe
- buty czarne codzienne
- buty tenisówki na PE
- szorty na PE
- dres na PE
- torba na książki
- torba na strój do PE
- butelka na wodę
- naklejki na ubrania
Koszt takiej wyprawki to ok. £100 . Wszystko zależy od jakości odzieży. Np cardigan w Tesco kosztuje 7 a niemal identyczny tylko na zamówienie z logo szkoły - 14.
W szkole małej m obiady są za darmo do 2 klasy włącznie. Jak z ich jakością dowiem się dopiero jutro ,bo jeszcze w piątek zamknięta była stołówka.
Jak wyglądał zatem pierwszy dzień szkoły?
Zbiórka pod klasą młodej była o 8.40. Wtedy właśnie 2 główne nauczycielki otworzyły bramkę i zaczęły wpuszczać do klasy. Każde dziecko wchodziło pojedynczo ,Pani je witała a mama lub tata dostawali upominek do szkoły - torebkę kawy,czekoladę,ciasteczka i opakowanie chusteczek aby otrzeć łzy rozstania :). I tyle . Bye,bye ,see you later
Kiedy wróciłam po córkę o 15.15, była cała rozpromieniona. Dowiedziałam się,że cały dzień się bawili - malowali,tańczyli, bawili się w ogródku w piaskownicy i oglądali także bajki. W czasie krótkiej przerwy dostali poczęstunek w postaci mleka i owoców. Nie wiem jak mała m się z nimi dogadała,ale Pani była zadowolona i powiedziała ,że wszystko jest ok i ,że za jakiś czas córa na pewno zacznie rozumieć i mówić.
A mi spadł kamień z serca,bo martwiłam się ,że będzie płacz :D
I jak się podobało? Było "bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo fajnie ! " - takie słowa usłyszałam od małej m kiedy odbierałam ja ze szkoły.
Rano kiedy szłyśmy razem na autobus , zastanawiałam się nad tym czy sobie poradzi ,czy jest dobrze ubrana i czy wszystko ma co mieć powinna. Dwa dni temu były co prawda u nas w domu nauczycielki młodej,wyjaśniały co nieco - ale w Anglii nie zawsze wszystko jest tak oczywiste :).
Jedną z rzeczy ,która okazała się nie lada wyzwaniem było skompletowanie ubranka. Ubrania do szkoły są niby dostępne juz od lipca w wielu marketach ,można je również zamówić online ,ale....
No właśnie - ale .
Każda szkoła ma swoje wymagania co do stroju,zarówno do codziennych zajęć jak i zajęć PE (czyli WFu). Dostałam niezłą nauczkę za swoja opieszałość - wydawało mi się,że wszystko kupię od ręki i zaczęłam pomalutku kupować wszystko dopiero któregoś tam sierpnia. Okazało się,że wiele rzeczy było juz niedostępnych i tak : nie było danego koloru,danego rozmiaru,danego fasonu. Spodenek np np PE szukałam przez 3 tygodnie - były dostępne w wielu sklepach ,ale inny kolor :P. Dres do ćwiczeń to mój ulubiony temat. O całości w wymaganym kolorze i fasonie mogłam zapomnieć,ostatecznie kupiłam spodnie w jednym sklepie a bluzę zamówiłam na Ebayu (z czego bluza jest na 5-6 lat,bo na 4-5 już nie ma ).
Nie wiem czy tak jest wszędzie ,czy jest to kwestia tej właśnie konkretnej szkoły - ale muszę przyznać,że napociłam się co niemiara aby wszystko było dokładnie takie jak życzy sobie dyrekcja. Gwoli ciekawostki, już pierwszego dnia nauczycielka małej m poprosiła mnie abym kupiła jednak inna butelkę na wodę, bo.... "normally, we use different kinds of bottles" .
Jak wygląda przykładowa wyprawka do szkoły angielskiej (dla dziewczynki) :
kolory każdej rzeczy ustala szkoła
- sukienka
- spódnica z zakładkami
- spodnie
- bluzki białe z kołnierzykiem i krótkim rękawem
- bluzki białe z kołnierzykiem i długim rękawem
- bluzki białe polo
- bluzki białe T-shirt (na zajęcia PE)
- cardigan
- bluzka /sweterek
- rajstopy
- skarpetki białe
- buty czarne codzienne
- buty tenisówki na PE
- szorty na PE
- dres na PE
- torba na książki
- torba na strój do PE
- butelka na wodę
- naklejki na ubrania
Koszt takiej wyprawki to ok. £100 . Wszystko zależy od jakości odzieży. Np cardigan w Tesco kosztuje 7 a niemal identyczny tylko na zamówienie z logo szkoły - 14.
W szkole małej m obiady są za darmo do 2 klasy włącznie. Jak z ich jakością dowiem się dopiero jutro ,bo jeszcze w piątek zamknięta była stołówka.
Jak wyglądał zatem pierwszy dzień szkoły?
Zbiórka pod klasą młodej była o 8.40. Wtedy właśnie 2 główne nauczycielki otworzyły bramkę i zaczęły wpuszczać do klasy. Każde dziecko wchodziło pojedynczo ,Pani je witała a mama lub tata dostawali upominek do szkoły - torebkę kawy,czekoladę,ciasteczka i opakowanie chusteczek aby otrzeć łzy rozstania :). I tyle . Bye,bye ,see you later
Kiedy wróciłam po córkę o 15.15, była cała rozpromieniona. Dowiedziałam się,że cały dzień się bawili - malowali,tańczyli, bawili się w ogródku w piaskownicy i oglądali także bajki. W czasie krótkiej przerwy dostali poczęstunek w postaci mleka i owoców. Nie wiem jak mała m się z nimi dogadała,ale Pani była zadowolona i powiedziała ,że wszystko jest ok i ,że za jakiś czas córa na pewno zacznie rozumieć i mówić.
A mi spadł kamień z serca,bo martwiłam się ,że będzie płacz :D
poniedziałek, 7 września 2015
Koniec lata
Witajcie drodzy czytelnicy po kolejnej długiej przerwie. Chyba w końcu będę mogła zacząć uzupełniać wpisy na blogu. Nigdzie już nie wyjeżdżamy w tym roku, mała m idzie na dniach do szkoły,a ja mam nadzieję,że znajdę jakąś pracę. Zależy mi na tym aby zacząć w końcu rozwijać mój angielski .
Jutro wizyta nauczycielki ,zdam Wam po nim relację jak takie spotkanie wygląda.
Dzisiaj z kolei zdjęciowe podsumowanie moich polskich wakacji.
Spędziłam w Polsce miesiąc czasu ,z czego 2 tygodnie na południu Polski w Szklarskiej Porębie. Pierwszy raz byłam w Karkonoszach. Piękne góry, wspaniałe widoki. Przeszliśmy w trójkę łącznie 160km. Najdłuższą trasę zrobiliśmy z Karpacza do Szklarskiej Poręby - 21km. Jestem dumna z mojej córki ,że dała radę dotrzymać nam kroku. Nie wiem sama skąd 4 latka bierze tyle sił :). Polecam Sudety - genialne miejsce na wędrówki i odpoczynek.
Na powrocie byliśmy również w Pradze,ale o tym w oddzielnym poście
Jutro wizyta nauczycielki ,zdam Wam po nim relację jak takie spotkanie wygląda.
Dzisiaj z kolei zdjęciowe podsumowanie moich polskich wakacji.
Spędziłam w Polsce miesiąc czasu ,z czego 2 tygodnie na południu Polski w Szklarskiej Porębie. Pierwszy raz byłam w Karkonoszach. Piękne góry, wspaniałe widoki. Przeszliśmy w trójkę łącznie 160km. Najdłuższą trasę zrobiliśmy z Karpacza do Szklarskiej Poręby - 21km. Jestem dumna z mojej córki ,że dała radę dotrzymać nam kroku. Nie wiem sama skąd 4 latka bierze tyle sił :). Polecam Sudety - genialne miejsce na wędrówki i odpoczynek.
Na powrocie byliśmy również w Pradze,ale o tym w oddzielnym poście
piątek, 26 czerwca 2015
Jak zapisać dziecko do szkoły podstawowej w Anglii
Pora wakacyjna,ale ponieważ zakończyłam wszystkie formalności a propos szkoły dla mojej córki - postanowiłam opublikować post o tym jak skutecznie zapisać dziecko do angielskiej szkoły podstawowej (primary school).
Zacznę od tego ,że o szkole przypomniała mi moja znajoma. Gdyby nie ona, prawdopodobnie przegapiłabym termin składania podań i potem musiałabym to odkręcać.
Od czego zacząć ?
Na początek możemy zapoznać się ze stroną rządową . Następnie przechodzimy na stronę lokalnego councilu i szukamy zakładki SCHOOL ADMISSIONS .
Na stronie councilu znajdziemy po pierwsze informację kiedy nasze dziecko powinno się starać o przyjecie do szkoły i kiedy zacznie rok szkolny. Aby zgłosić nasze dziecko do danej szkoły wypełniamy specjalny formularz,do pobrania ze strony councilu bądź do wypełnienia online. Ja złożyłam wniosek online. Musiałam stworzyć swój profil aby później podglądać na bieżąco postęp mojej sprawy.
Jak wybrać szkołę? To chyba najtrudniejsze. Można iść po najmniejszej linii oporu i wybrać po prostu trzy najbliżej naszego miejsca zamieszkania. Każda szkoła ma swoją stronę i tam własnie możemy się czegoś o niej dowiedzieć.
Ja wybrałam szkołę z polecenia. Trudno niestety w sieci znaleźć wiele opinii,często trzeba zdać się na znajomych bądź iść na dni otwarte danej szkoły. Zależało mi na tym aby w klasie było niewiele dzieci ,aby nauczyciel mógł poświecić więcej czasu danemu uczniowi,żeby było bezpiecznie i w miarę blisko.
W formularzu uzupełniamy podstawowe informacje, wybieramy trzy szkoły, wpisujemy dane osobowe dziecka, zaznaczamy czy dziecko wymaga dodatkowej uwagi (special educational needs),kiedy np nie mówi po angielsku. Ja wypełniając formularz nie uzupełniłam tej informacji, zaznaczyłam ,ze nie potrzebuje . Na szczęście później i tak dostajemy formularz tym razem ze szkoły gdzie możemy to uzupełnić.
Na wyniki czekaliśmy 4 miesiące. Info o terminie rozpatrzenia naszych wniosków znajdziemy na stronie councilu. Pocztą przychodzi list ,w którym mamy podane wyniki. Jeśli je akceptujemy musimy poczekać tym razem na list ze szkoły lub odwołać się jeśli nie zgadzamy się z podjętą decyzją.
List ze szkoły przyszedł bardzo szybko. Załączony był dość szczegółowy kwestionariusz. Musieliśmy w nim kolejny raz podać dane naszej córy, zaznaczyć jakimi językami się posługuje, jaką religię wyznaje, jakie wykazuje umiejętności a także napisać w paru zdaniach jak my postrzegamy nasze dziecko (w czym jest dobra, z czym sobie radzi bądź nie).
Dołączone było również zaproszenie na dzień otwarty,aby każdy rodzic mógł spotkać się z przyszłą nauczycielką naszego dziecka,obejrzeć szkołę,klasę i odebrać tzw pakiet startowy ( zawierający informacje na temat planu nauki, mundurków szkolnych itp).
Spotkanie było bardzo sympatyczne. W sali gimnastycznej nauczycielki przygotowały spotkanie prezentację , był poczęstunek dla dzieci i rodziców, każdy nauczyciel opowiedział o tym czym się zajmuje. Później można było przejść do klas i tam mała m oszalała. Klasa wraz z przylegającym ogrodem to jeden wielki plac zabaw . Kolorowo ,mnóstwo zabawek , książeczek , wszelkich pomocy naukowych . W ogródku zielnik ,huśtawki.... Raj dla dziecka. Moja córka nie chciała stamtąd wyjść.
Informacja o tym ,że córka dopiero uczy się angielskiego i niewiele rozumie nie zrobiła na wychowawczyni wielkiego wrażenia. Powiedziała nam tylko ,że to całkowicie normalna sytuacja i aby się nie martwić ,bo bardzo szybko się nauczy. Jest jedynym dzieckiem w klasie ,które nie mówi po angielsku i dzięki temu nauczyciel będzie mógł sprawniej uczyć ją języka.
Została nam tylko wizyta domowa wychowawczyni i od połowy września zacznie się nowy etap w życiu mojego dziecka. Jak na razie bardzo się cieszy ,że idzie do szkoły. Zobaczymy co we wrześniu :)
Ja z kolei moi czytelnicy wyjeżdżam na miesiąc do Polski . Liczę na to ,że przywiozę stamtąd dużo ciepłych uczuć i pięknych zdjęć.
http://www.ohpopsi.com/ |
Zacznę od tego ,że o szkole przypomniała mi moja znajoma. Gdyby nie ona, prawdopodobnie przegapiłabym termin składania podań i potem musiałabym to odkręcać.
Od czego zacząć ?
Na początek możemy zapoznać się ze stroną rządową . Następnie przechodzimy na stronę lokalnego councilu i szukamy zakładki SCHOOL ADMISSIONS .
Na stronie councilu znajdziemy po pierwsze informację kiedy nasze dziecko powinno się starać o przyjecie do szkoły i kiedy zacznie rok szkolny. Aby zgłosić nasze dziecko do danej szkoły wypełniamy specjalny formularz,do pobrania ze strony councilu bądź do wypełnienia online. Ja złożyłam wniosek online. Musiałam stworzyć swój profil aby później podglądać na bieżąco postęp mojej sprawy.
Jak wybrać szkołę? To chyba najtrudniejsze. Można iść po najmniejszej linii oporu i wybrać po prostu trzy najbliżej naszego miejsca zamieszkania. Każda szkoła ma swoją stronę i tam własnie możemy się czegoś o niej dowiedzieć.
Ja wybrałam szkołę z polecenia. Trudno niestety w sieci znaleźć wiele opinii,często trzeba zdać się na znajomych bądź iść na dni otwarte danej szkoły. Zależało mi na tym aby w klasie było niewiele dzieci ,aby nauczyciel mógł poświecić więcej czasu danemu uczniowi,żeby było bezpiecznie i w miarę blisko.
W formularzu uzupełniamy podstawowe informacje, wybieramy trzy szkoły, wpisujemy dane osobowe dziecka, zaznaczamy czy dziecko wymaga dodatkowej uwagi (special educational needs),kiedy np nie mówi po angielsku. Ja wypełniając formularz nie uzupełniłam tej informacji, zaznaczyłam ,ze nie potrzebuje . Na szczęście później i tak dostajemy formularz tym razem ze szkoły gdzie możemy to uzupełnić.
Na wyniki czekaliśmy 4 miesiące. Info o terminie rozpatrzenia naszych wniosków znajdziemy na stronie councilu. Pocztą przychodzi list ,w którym mamy podane wyniki. Jeśli je akceptujemy musimy poczekać tym razem na list ze szkoły lub odwołać się jeśli nie zgadzamy się z podjętą decyzją.
List ze szkoły przyszedł bardzo szybko. Załączony był dość szczegółowy kwestionariusz. Musieliśmy w nim kolejny raz podać dane naszej córy, zaznaczyć jakimi językami się posługuje, jaką religię wyznaje, jakie wykazuje umiejętności a także napisać w paru zdaniach jak my postrzegamy nasze dziecko (w czym jest dobra, z czym sobie radzi bądź nie).
Dołączone było również zaproszenie na dzień otwarty,aby każdy rodzic mógł spotkać się z przyszłą nauczycielką naszego dziecka,obejrzeć szkołę,klasę i odebrać tzw pakiet startowy ( zawierający informacje na temat planu nauki, mundurków szkolnych itp).
Spotkanie było bardzo sympatyczne. W sali gimnastycznej nauczycielki przygotowały spotkanie prezentację , był poczęstunek dla dzieci i rodziców, każdy nauczyciel opowiedział o tym czym się zajmuje. Później można było przejść do klas i tam mała m oszalała. Klasa wraz z przylegającym ogrodem to jeden wielki plac zabaw . Kolorowo ,mnóstwo zabawek , książeczek , wszelkich pomocy naukowych . W ogródku zielnik ,huśtawki.... Raj dla dziecka. Moja córka nie chciała stamtąd wyjść.
Informacja o tym ,że córka dopiero uczy się angielskiego i niewiele rozumie nie zrobiła na wychowawczyni wielkiego wrażenia. Powiedziała nam tylko ,że to całkowicie normalna sytuacja i aby się nie martwić ,bo bardzo szybko się nauczy. Jest jedynym dzieckiem w klasie ,które nie mówi po angielsku i dzięki temu nauczyciel będzie mógł sprawniej uczyć ją języka.
Została nam tylko wizyta domowa wychowawczyni i od połowy września zacznie się nowy etap w życiu mojego dziecka. Jak na razie bardzo się cieszy ,że idzie do szkoły. Zobaczymy co we wrześniu :)
Ja z kolei moi czytelnicy wyjeżdżam na miesiąc do Polski . Liczę na to ,że przywiozę stamtąd dużo ciepłych uczuć i pięknych zdjęć.
poniedziałek, 18 maja 2015
Z powrotem
Witajcie drodzy czytelnicy. Wyjazd do Polski i formalności związane z przyszłą szkołą mojej córki skutecznie zabrały mi możliwość uzupełniania postów na stronie.
W Polsce wypoczęłam , odwiedziłam wszystkich - to był naprawdę cenny czas dla mnie i mojej pociechy. To był mój najdłuższy wyjazd ,a lada chwila szykuje się jeszcze dłuższy . Najpierw odwiedzę mój rodzinny Gdańsk ,a później jedziemy cała nasza trójką w Karkonosze podreptać po moich najukochańszych górach.
Nie byłabym sobą gdybym zaraz po powrocie nie ruszyła na jakiś spacerek. Wybraliśmy szlak w okolicach wioski Houghton Conquest. Przez ten czas jak mnie nie było wiosna buchnęła pełną parą i wszędzie jest już zielono ,a od zapachu kwiatów kręci się w głowie. Jak zwykle zamieszczam trochę zdjęć aby zachęcić wszystkich do wędrówek po Wielkiej Brytanii.
W Polsce wypoczęłam , odwiedziłam wszystkich - to był naprawdę cenny czas dla mnie i mojej pociechy. To był mój najdłuższy wyjazd ,a lada chwila szykuje się jeszcze dłuższy . Najpierw odwiedzę mój rodzinny Gdańsk ,a później jedziemy cała nasza trójką w Karkonosze podreptać po moich najukochańszych górach.
Nie byłabym sobą gdybym zaraz po powrocie nie ruszyła na jakiś spacerek. Wybraliśmy szlak w okolicach wioski Houghton Conquest. Przez ten czas jak mnie nie było wiosna buchnęła pełną parą i wszędzie jest już zielono ,a od zapachu kwiatów kręci się w głowie. Jak zwykle zamieszczam trochę zdjęć aby zachęcić wszystkich do wędrówek po Wielkiej Brytanii.
wtorek, 31 marca 2015
Millbrook i chmurkowe szaleństwa
Millbrook to wieś oddalona ok 12km od Bedford. Przebiega przez nią szlak Greensand Ridge,którym to właśnie w niedzielę przyszło nam wędrować. Pogoda była niezwykle kapryśna. Raz słońce,po chwili deszcz a do tego wyjątkowo mocny wiatr. Dzięki niemu właśnie chmury pędziły po niebie tworząc przecudowne pejzaże. Szlak przebiega przez dość zalesiony teren ,więc nie było łatwo znaleźć miejsce z odkrytym widokiem na niebo - na szczęście po drodze znajduje się pole golfowe. W Anglii na większość pól można wchodzić ,często sa wytyczone ścieżki dla wędrowców. Idąc taką własnie ścieżką udało mi się coś uwiecznić.
Sam szlak gorąco polecam. Jego długośc to 64km - mozna to sobie podzielic na etapy. Nieco więcej o szlaku znajdziecie na http://www.greensandridgewalk.co.uk/
Sam szlak gorąco polecam. Jego długośc to 64km - mozna to sobie podzielic na etapy. Nieco więcej o szlaku znajdziecie na http://www.greensandridgewalk.co.uk/
niedziela, 22 marca 2015
Fen Drayton Lakes - kraina jezior
Długo oczekiwana przeze mnie ciepła pogoda. Tegoroczny marzec jest dość zimny,więc dzisiejsze słońce powitałam ze szczególną radością.
Jak juz zapewne wiedzą moi stali czytelnicy, w Anglii jest gdzie spacerować i rezerwatów przyrody jest tutaj mnóstwo. Dzisiaj przyszedł czas na odwiedzenie pięknego miejsca jakim niewątpliwie jest rezerwat Fen Drayton Lakes. Kiedyś żwirownia ,obecnie miejsce wypoczynku . Mnóstwo ścieżek ,w tym również rowerowych i konnych, kryjówek do oglądania ptaków - idealne miejsce na weekendowy rodzinny wypad. Za wstęp do rezerwatu nie są pobierane żadne opłaty . Polecam serdecznie :)
Jak juz zapewne wiedzą moi stali czytelnicy, w Anglii jest gdzie spacerować i rezerwatów przyrody jest tutaj mnóstwo. Dzisiaj przyszedł czas na odwiedzenie pięknego miejsca jakim niewątpliwie jest rezerwat Fen Drayton Lakes. Kiedyś żwirownia ,obecnie miejsce wypoczynku . Mnóstwo ścieżek ,w tym również rowerowych i konnych, kryjówek do oglądania ptaków - idealne miejsce na weekendowy rodzinny wypad. Za wstęp do rezerwatu nie są pobierane żadne opłaty . Polecam serdecznie :)
piątek, 20 marca 2015
Zaćmienie
W ostatniej chwili przypomniałam sobie,że dzisiaj zaćmienie. W ruch aparaty,obiektywy - minuta na to aby cokolwiek uchwycić. Mistrzostwo to to nie jest ,ale coś widać :)
środa, 11 marca 2015
Wiosna ,ach to Ty !
Wiosna zawitała do Bedford. Wysypało trawniki kolorem. Mają się czym cieszyć oczy ,a i ciało zadowolone,bo temperatury znacznie wzrosły i słonko dogrzewa na każdym kroku.
To uwielbiam w UK,właśnie fakt,że wiosna nadchodzi tak wcześnie.
To uwielbiam w UK,właśnie fakt,że wiosna nadchodzi tak wcześnie.
środa, 25 lutego 2015
Rutland Water - rozeznanie
Wiosna idzie dużymi krokami i niestety odbija się to na samopoczuciu. Ile godzin bym nie spała ciągle mi mało. Pogoda płata figle, raz po 15 stopni ,raz wichura ,deszcz albo przymrozek. W okolicy trawniki zaczynają nabierać barw,już niedługo nastąpi tak długo przeze mnie oczekiwany wysyp kwiatów.
Rutland Water to największy sztuczny zbiornik w Anglii . Część tego jeziora to rezerwat przyrody i zarazem obszar ochrony ptaków. Idealne miejsce na spacer - choć myślę,że zdecydowanie przyjemniej jest w tym miejscu w letnich miesiącach. Obecnie hula tam wiatr i można nieźle przemarznąć. Rozeznanie jednak zrobione,mam nadzieję,że latem będę mogła przedstawić Wam tę okolice nieco dokładniej. Dzisiaj parę fotek . Niewiele ich napstrykałam ,bo zapomniałam rękawiczek i myślałam,że mi ręce odpadną :).
Rutland Water to największy sztuczny zbiornik w Anglii . Część tego jeziora to rezerwat przyrody i zarazem obszar ochrony ptaków. Idealne miejsce na spacer - choć myślę,że zdecydowanie przyjemniej jest w tym miejscu w letnich miesiącach. Obecnie hula tam wiatr i można nieźle przemarznąć. Rozeznanie jednak zrobione,mam nadzieję,że latem będę mogła przedstawić Wam tę okolice nieco dokładniej. Dzisiaj parę fotek . Niewiele ich napstrykałam ,bo zapomniałam rękawiczek i myślałam,że mi ręce odpadną :).
poniedziałek, 16 lutego 2015
Tatry 2015
Witajcie z powrotem !
Wróciłam cała i zdrowa. Lot powrotny dostarczył mi odrobinę wrażeń - tuż po starcie zatrzęsło porządnie samolotem we wszystkie strony,brrr.
Na południu pełnia zimy. Mieliśmy pełen przekrój pogody - słońce, zadymki śnieżne, trzaskający mróz a nawet odwilż i drobniutki deszcz. Nie udało nam się wszystkiego zrealizować głownie przez busy,które niestety w tym okresie jeżdżą jak jeżdżą. Po 40 minutach czekania w mrozie odechciewało nam się skutecznie większych eskapad :/. Ale co wyszło to wyszło ,swój pierwszy pobyt zimą w górach uznaję za udany. Nie odważyłam się na narty ,ale za to mała m odbyła parę lekcji i najwyraźniej jej się to spodobało - obiecała,że mnie kiedyś nauczy jeździć :D.
Wracam do swojej angielskiej rzeczywistości a Was zapraszam do oglądania fotek.
Wróciłam cała i zdrowa. Lot powrotny dostarczył mi odrobinę wrażeń - tuż po starcie zatrzęsło porządnie samolotem we wszystkie strony,brrr.
Na południu pełnia zimy. Mieliśmy pełen przekrój pogody - słońce, zadymki śnieżne, trzaskający mróz a nawet odwilż i drobniutki deszcz. Nie udało nam się wszystkiego zrealizować głownie przez busy,które niestety w tym okresie jeżdżą jak jeżdżą. Po 40 minutach czekania w mrozie odechciewało nam się skutecznie większych eskapad :/. Ale co wyszło to wyszło ,swój pierwszy pobyt zimą w górach uznaję za udany. Nie odważyłam się na narty ,ale za to mała m odbyła parę lekcji i najwyraźniej jej się to spodobało - obiecała,że mnie kiedyś nauczy jeździć :D.
Wracam do swojej angielskiej rzeczywistości a Was zapraszam do oglądania fotek.
Widok na Hawrań z Murzasichla |
czwartek, 29 stycznia 2015
Great Ouse po raz enty
Rzeka Great Ouse jest czwartą co do długości rzeką w UK. Przebiega m in. przez Bedford ,stąd wiele naszych spacerów odbywa się właśnie w jej okolicach. Zanim spadł śnieg :), jak widzieliście w ostatnim poście, zrobiliśmy kawałeczek szlaku doliną rzeki - w okolicach miasteczka Great Barford. Pogoda była wręcz wiosenna,szlak mało błotnisty - pękło ok. 13 km.
W moich postach będzie teraz krótka przerwa. Wyjeżdżam do Polski na 10 dni. Mam nadzieję,że przywiozę stamtąd trochę fajnych zdjęć w zimowej scenerii - tym bardziej iż udaję się na południe w okolice Zakopanego.
A poniżej parę kadrów ze wspomnianego wcześniej spacerku . Do następnego postu :)
W moich postach będzie teraz krótka przerwa. Wyjeżdżam do Polski na 10 dni. Mam nadzieję,że przywiozę stamtąd trochę fajnych zdjęć w zimowej scenerii - tym bardziej iż udaję się na południe w okolice Zakopanego.
A poniżej parę kadrów ze wspomnianego wcześniej spacerku . Do następnego postu :)
Tego to się nie spodziewałam :D
Właśnie skończyłam codzienny trening, wchodzę do sypialni,patrzę przez okno i....
Śniegu w Bedford to ja jeszcze nie widziałam :).
Pozdrawiam moi drodzy czytelnicy
Śniegu w Bedford to ja jeszcze nie widziałam :).
Pozdrawiam moi drodzy czytelnicy
piątek, 23 stycznia 2015
Ceny produktów w Anglii
Witajcie Kochani
Obiecywałam,obiecywałam i w końcu stworzyłam listę ,na razie nie za wielką, z cenami produktów (nie tylko spożywczych) w Anglii. Listę będę co jakiś czas aktualizować.
Ceny spisywane z rachunków z Lidla,Sainsbury's i Tesco
Zapraszam do przeglądania bądź pobierania
Źródło:made-in-china.com |
wtorek, 20 stycznia 2015
Mroźny spacer
Weekend zimny,miejscami trochę szronu nawet się pojawiło. Spacer musiał się jednak odbyć :). W sobotę pojechaliśmy do St Neots ,a w niedzielę do Upton Park w Northampton.
Wymarzliśmy nieco ,ale otuchy dodał zdecydowanie widok przebiśniegów i młodych,nierozwiniętych jeszcze żonkili - wiosna tuż tuż i tego się trzymajmy !
Wymarzliśmy nieco ,ale otuchy dodał zdecydowanie widok przebiśniegów i młodych,nierozwiniętych jeszcze żonkili - wiosna tuż tuż i tego się trzymajmy !
czwartek, 15 stycznia 2015
Tymczasowe prawo jazdy w UK
Stało się ! W końcu mam moje tymczasowe prawko (provisional driving license) i walczę dzielnie za kółkiem po prawej stronie.
1. Kto może wystąpić o takie prawo jazdy kategorii B1?
- w Wielkiej Brytanii należy przebywać dłużej niż 185 dni
- należy mieć skończone minimum 17 lat
- należy spełniać wymogi zdrowotne - w okularach ,soczewkach lub bez nich musimy umieć odczytać tablicę rejestracyjną z odległości 20m (nie przechodzimy żadnych badań lekarskich - musimy jedynie złożyć oświadczenie)
- nie możemy mieć zakazu prowadzenia
- musimy posiadać dokument tożsamości (dowód bądź paszport)
- musimy posiadać National Insurance Number (numer ubezpieczenia),info jak go otrzymać TUTAJ
2. Jak aplikować?
Na autostradzie nie wolno jeździć posiadaczom tymczasowego prawa jazdy |
1. Kto może wystąpić o takie prawo jazdy kategorii B1?
- w Wielkiej Brytanii należy przebywać dłużej niż 185 dni
- należy mieć skończone minimum 17 lat
- należy spełniać wymogi zdrowotne - w okularach ,soczewkach lub bez nich musimy umieć odczytać tablicę rejestracyjną z odległości 20m (nie przechodzimy żadnych badań lekarskich - musimy jedynie złożyć oświadczenie)
- nie możemy mieć zakazu prowadzenia
- musimy posiadać dokument tożsamości (dowód bądź paszport)
- musimy posiadać National Insurance Number (numer ubezpieczenia),info jak go otrzymać TUTAJ
2. Jak aplikować?
środa, 7 stycznia 2015
Muzeum Historii Naturalnej w Londynie
Pogoda nadal nie rozpieszcza. Od kiedy jestem na wyspach boli mnie często głowa od gwałtownych pogodowych zmian,szczególnie teraz - zimą. Jednego dnia mróz kiedy nie masz ochoty wystawić głowy spod koca a kolejnego +12 i wiatr szalejący po kilka godzin.
W niedzielę z kolei może było i w miarę ciepło ,ale za to mgła gęsta a z nią wilgoć przenikająca do szpiku kości. Po burzliwych obradach zdecydowaliśmy się pojechać do Londynu ku uciesze małej m,która nie wiedzieć czemu bardzo sobie to miasto upodobała (może to z powodu London Eye :D).
Wybór padł na Muzeum Historii Naturalnej
W niedzielę z kolei może było i w miarę ciepło ,ale za to mgła gęsta a z nią wilgoć przenikająca do szpiku kości. Po burzliwych obradach zdecydowaliśmy się pojechać do Londynu ku uciesze małej m,która nie wiedzieć czemu bardzo sobie to miasto upodobała (może to z powodu London Eye :D).
Wybór padł na Muzeum Historii Naturalnej
piątek, 2 stycznia 2015
Noworoczny spacer po Woburn Abbey Deer Park
Nowy Rok nadszedł. Pogoda w Bedford zmienna,kapryśna,ale nie wystraszyła nas na tyle żebyśmy zrezygnowali ze spaceru. Tym razem postanowiliśmy odwiedzić jedno z moich ulubionych okolicznych miejsc czyli park jeleni w Woburn.
Subskrybuj:
Posty (Atom)