czwartek, 9 października 2014

Listonosze,kurierzy w UK - czyli jak robić żeby się nie narobić

Witajcie kochani

Mieszkam tu już trochę czasu ,staram się pisać o wszystkim co mnie spotyka. Mało narzekam ,ale to nie znaczy ,że w Anglii wszystko jest super  i cacy.

O służbie zdrowia wrzucam posty jak tylko przyjdzie mi się z nią zmierzyć. Nadal wierzę,że może nie jest tak źle jak ludzie mówią :P.

A dzisiaj postanowiłam opowiedzieć Wam o listonoszach/kurierach w Bedford,bo przyznaję,że potrafią mnie czasami zadziwić.

Zacznę może od tego,że nie mam swojej skrzynki pocztowej. Mieszkam na pierwszym piętrze w kamienicy ,gdzie jest 12 mieszkań (5 nie zamieszkanych). Listonosz poczty nie dostarcza  do rąk własnych tylko rzuca (dosłownie) listy,paczki na stolik w hallu. Dodam ,że drzwi wejściowe nie są zamykane na klucz. Każdy może wejść i przygarnąć sobie naszą przesyłkę. Jeśli ma coś dostarczyć co wymaga podpisu, dzwoni na dole do domofonu. Przepraszam  - daje sygnał. Nie czeka na odpowiedź - nie ma zatem możliwości np poprosić go aby wszedł ani zapytać kto dzwoni :).
Czasem (gdy ma dobry humor) listonosz kiedy nie zastanie nas w domu a ma naszą paczkę  - zostawi awizo. A jeśli mu się nie chce to zostawi paczkę w w/w hallu. A jak paczka zginie ? No przecież to nie problem listonosza :D

Firmy kurierskie są jednak lepsze. Hitem jak dla mnie był kurier ,który po zajechaniu samochodem pod mój dom ,wychylił się z okna i zapytał na migi (mnie stojącą za szybą w pokoju) czy czekam na jakąś przesyłkę. Dobrze,że stałam w oknie  - inaczej możliwe żeby pojechał dalej. Awiza kurierskie są naprawdę przezabawne ,bo okazuje się,że nasza przesyłka (pod nasza nieobecność)  może znaleźć się  na hallu,u sąsiada ,w drugiej klatce/domu , w ogrodzie, przy garażu, a jeśli kurier ma bogatą wyobraźnię istnieje opcja OTHER (inne).

Dzisiaj za to sytuacja ,która stała się przyczynkiem do napisania tego postu.
Dzwoni domofon,a ja w łazience biorę kąpiel. Po dłuższej chwili pukanie do drzwi. Trochę zajęło mi ogarnięcie się. Otwieram w szlafroku  - pan kurier.

- przepraszam, kąpałam się
- działa ci dzwonek od domofonu?
- tak ,działa

chwila zawahania
- na pewno działa dzwonek od domofonu? 
- tak
- no ,bo musiałem wejść na górę 
- widzę,dziękuję 

mina rewelacja - zaskoczenie pomieszane ze złością.
Nosz kurcze blaszka !!! A jak bym była osobą niepełnosprawną to też musiałabym lecieć na dół? A może najlepiej byłoby czekać na kuriera na ulicy od rana. Nie musiałby może w ogóle wychodzić z samochodu - sama znalazłabym swoją przesyłkę na pace

Oj rozpuszczeni ci listonosze/kurierzy....


3 komentarze:

  1. No to w takim razie powodzenie odebrania przesylki zalezy od tego jakie masz uklady z sasiadami haha

    OdpowiedzUsuń
  2. A propos sąsiadów to właśnie w ta sobotę zawinęli nam przesyłkę z dołu. Nie zdążyłam nawet po nią zejść. A listonosz powiedział ,że następnym razem będzie jednak zostawiał awizo :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja mam chyba szczęście. Moi szkoccy listonosze są spoko. Zostawiają awizo albo pukają. Zawsze dostaję wszystko do mieszkania

    OdpowiedzUsuń