Witajcie kochani
Mieszkam tu już trochę czasu ,staram się pisać o wszystkim co mnie spotyka. Mało narzekam ,ale to nie znaczy ,że w Anglii wszystko jest super i cacy.
O służbie zdrowia wrzucam posty jak tylko przyjdzie mi się z nią zmierzyć. Nadal wierzę,że może nie jest tak źle jak ludzie mówią :P.
A dzisiaj postanowiłam opowiedzieć Wam o listonoszach/kurierach w Bedford,bo przyznaję,że potrafią mnie czasami zadziwić.
Zacznę może od tego,że nie mam swojej skrzynki pocztowej. Mieszkam na pierwszym piętrze w kamienicy ,gdzie jest 12 mieszkań (5 nie zamieszkanych). Listonosz poczty nie dostarcza do rąk własnych tylko rzuca (dosłownie) listy,paczki na stolik w hallu. Dodam ,że drzwi wejściowe nie są zamykane na klucz. Każdy może wejść i przygarnąć sobie naszą przesyłkę. Jeśli ma coś dostarczyć co wymaga podpisu, dzwoni na dole do domofonu. Przepraszam - daje sygnał. Nie czeka na odpowiedź - nie ma zatem możliwości np poprosić go aby wszedł ani zapytać kto dzwoni :).
Czasem (gdy ma dobry humor) listonosz kiedy nie zastanie nas w domu a ma naszą paczkę - zostawi awizo. A jeśli mu się nie chce to zostawi paczkę w w/w hallu. A jak paczka zginie ? No przecież to nie problem listonosza :D
Firmy kurierskie są jednak lepsze. Hitem jak dla mnie był kurier ,który po zajechaniu samochodem pod mój dom ,wychylił się z okna i zapytał na migi (mnie stojącą za szybą w pokoju) czy czekam na jakąś przesyłkę. Dobrze,że stałam w oknie - inaczej możliwe żeby pojechał dalej. Awiza kurierskie są naprawdę przezabawne ,bo okazuje się,że nasza przesyłka (pod nasza nieobecność) może znaleźć się na hallu,u sąsiada ,w drugiej klatce/domu , w ogrodzie, przy garażu, a jeśli kurier ma bogatą wyobraźnię istnieje opcja OTHER (inne).
Dzisiaj za to sytuacja ,która stała się przyczynkiem do napisania tego postu.
Dzwoni domofon,a ja w łazience biorę kąpiel. Po dłuższej chwili pukanie do drzwi. Trochę zajęło mi ogarnięcie się. Otwieram w szlafroku - pan kurier.
- przepraszam, kąpałam się
- działa ci dzwonek od domofonu?
- tak ,działa
chwila zawahania
- na pewno działa dzwonek od domofonu?
- tak
- no ,bo musiałem wejść na górę
- widzę,dziękuję
mina rewelacja - zaskoczenie pomieszane ze złością.
Nosz kurcze blaszka !!! A jak bym była osobą niepełnosprawną to też musiałabym lecieć na dół? A może najlepiej byłoby czekać na kuriera na ulicy od rana. Nie musiałby może w ogóle wychodzić z samochodu - sama znalazłabym swoją przesyłkę na pace
Oj rozpuszczeni ci listonosze/kurierzy....
Blog o życiu na emigracji w Anglii. Życie codzienne,trudności,radości i wszystko co jest związane z życiem na obczyźnie. Polacy w Anglii. Staram się przedstawić Anglię trochę od innej strony niż stricte emigracyjnej. Jestem uzależniona od wędrówek ,poznawania nowych miejsc, próbowania lokalnych przysmaków a przede wszystkim od robienia zdjęć.
Etykiety
- atrakcje turystyczne (32)
- Bedford (8)
- czas wolny (44)
- Formalności w Polsce (2)
- formalności w UK (12)
- imprezy (3)
- kuchnia (3)
- Londyn (2)
- Polska (2)
- praca w UK (1)
- shopping (4)
- służba zdrowia w UK (5)
- spacery po UK (38)
- szkoła w UK (2)
- transport (1)
- zwyczaje Anglików (7)
- życie codzienne w UK (18)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to w takim razie powodzenie odebrania przesylki zalezy od tego jakie masz uklady z sasiadami haha
OdpowiedzUsuńA propos sąsiadów to właśnie w ta sobotę zawinęli nam przesyłkę z dołu. Nie zdążyłam nawet po nią zejść. A listonosz powiedział ,że następnym razem będzie jednak zostawiał awizo :D
OdpowiedzUsuńTo ja mam chyba szczęście. Moi szkoccy listonosze są spoko. Zostawiają awizo albo pukają. Zawsze dostaję wszystko do mieszkania
OdpowiedzUsuń