piątek, 31 października 2014

Chiltern Hills - Coombe Hill

Dzisiaj kolejna odsłona wzgórz Chiltern. Tym razem udaliśmy się do maleńkiej mieścinki Butler's Cross w hrabstwie Buckinghamshire aby podziwiać widoki z najwyższego wzgórza w paśmie Chiltern Hills - Coombe Hill 260m n p.m.

Pogoda była przepiękna. Jesiennie,ale bardzo ciepło.  Tego dnia na szlaku spotkaliśmy mnóstwo ludzi . Ewidentnie każdy chce jeszcze skorzystać z suchej i ciepłej aury.

Miejsce genialne na spacery. Przecina się tu parę szlaków ,między innymi uważany za najstarszą w Anglii drogę  - Ridgeway. Nieodłącznym elementem krajobrazu były Kanie rude ,które przelatywały wciąż nad naszymi głowami.

A poniżej parę fotek.

Chiltern Hills
Widok z Coombe Hill

środa, 29 października 2014

Halloweenowy zawrót głowy

Halloween jest 31-ego października ,a w Bedford od dobrego miesiąca we wszystkich marketach półki uginają się od związanych z Halloween gadżetów. Słodycze,ubrania/kostiumy,dekoracje do domu/ogrodu, ciasta ze specjalnym przybraniem i mnóstwo dyń  - do wyboru do koloru.   Z ciekawostek  - są specjalne halloweenowe ubranka nawet dla niemowląt.

Dla Brytyjczyków Halloween to drugie ważne święto zaraz po świętach Bożego Narodzenia.

Mała m jeszcze jest za mała na bieganie po domach za słodyczami ,ale np w piątek jak pogoda dopisze w centrum Bedford odbywa się mini festyn ,gdzie będą dla dzieciaków liczne zabawy,malowanie twarzy itd.  - zatem może  i my tam dołączymy.

Specjalnie dla młodej zakupiłam dynię,która wczoraj wycinałyśmy. W sklepach dostępne są specjalne narzędzia do tego.

Halloween uk

A takie są efekty naszej pracy. Wg projektu mojej córki.

halloween uk

Co z resztkami dyni? 
Pestki wymyłam i uprażyłam - duży M bardzo lubi.
A dla nas wszystkich zrobiłam zupę. 

PRZEPIS NA ZUPĘ DYNIOWĄ:

Proporcje zależą od ilości miąższu jaki mamy. Napiszę zatem składniki  - a każdy i  tak robi wg własnego smaku

Dynia
Ziemniaki (dodaje o 1/4 mniej niż dyni)
Cebula 
Mleko kokosowe
Bulion (tyle żeby przykrył warzywa)
Curry,pieprz, czosnek mielony, chilli,cytryna (do smaku)

Gotujemy tak aby wszystkie warzywa były mięciutkie, doprawiamy i blenderem miksujemy na krem. Idealnie do zupy pasuje groszek ptysiowy, prażone migdały lub ciepłe chrupiące bułeczki (ta 3 opcja pojawiła się u nas).

A zatem WESOŁEGO HALLOWEEN !!!!


piątek, 24 października 2014

Leeds i wyprawa do Tropical World

Ostatni wpis z wakacji 2014 spędzonych w Sheffield i okolicach.
Linki do poszczególnych wypraw TUTAJ

Sheffield to okolice gdzie już można zaznać typowej angielskiej pogody. Mieszkając w Bedford muszę przyznać,że jestem rozwydrzona i przyzwyczaiłam się do słonecznej "suchej" pogody ,która dominuje tutaj przez większość roku. Deszcze w Sheffield powitaliśmy z małym entuzjazmem,choć chyba nie powinnam narzekać - bo z całego wyjazdu odnotowaliśmy jedynie ze 3,5 dnia deszczowej aury.

W jeden z takich wilgotnych chłodnych dni wybraliśmy się trochę na północ do Leeds. Pogoda nie sprzyjała robieniu zdjęć w związku z czym jest ich niewiele. Miasto jest bardzo rozbudowane. Choć jest miastem uniwersyteckim na próżno szukać klimatów Cambridge czy też Oxfordu.

Po tym jak deszcz położył totalnie plany spacerowe po mieście,trafiliśmy do ogrodu tropikalnego Tropical World. Wstęp  to Ł3,50 za dorosłego,dzieci poniżej 5-ego roku życia wchodzą za darmo.
Budynek nie jest za wielki,ale atrakcji jest na dobrą godzinkę. Jest ogród/szklarnia tropikalny z  wieloma gatunkami motyli i ptaków (temperatura i wilgotność masakra  - można zaznać co oznaczają tropiki). W szklanych terrariach różne pająki ,żaby,a dla wielbicieli większych zwierzątek  - surykatki,krokodyle, nietoperze i węże. Na małej m największe wrażenie zrobiły ogromne i puchate ptaszniki.
Jednym słowem fajne miejsce na rodzinny wypad ,gdy pogoda płata figle.


środa, 15 października 2014

Rivelin Valley i Low Bradfield

Dzisiaj trochę zdjęć jeszcze z końca sierpnia z 2 miejscówek : Rivelin Valley (park w Sheffield) i Low Bradfield (wioska przy północnej granicy rezerwatu Peak District)


Do Rivelin Valley wybraliśmy się zaraz po przyjeździe do Sheffileld. Zdjęcia nie są zbyt wysokiej jakości ,bo niestety zaczął nadchodzić zmrok. Miejsce jest idealne do spacerów,biegania i na rower. Szlak biegnie wzdłuż rzeki Rivelin. Powstał w 1967 roku.

Parki w Sheffiled

czwartek, 9 października 2014

Listonosze,kurierzy w UK - czyli jak robić żeby się nie narobić

Witajcie kochani

Mieszkam tu już trochę czasu ,staram się pisać o wszystkim co mnie spotyka. Mało narzekam ,ale to nie znaczy ,że w Anglii wszystko jest super  i cacy.

O służbie zdrowia wrzucam posty jak tylko przyjdzie mi się z nią zmierzyć. Nadal wierzę,że może nie jest tak źle jak ludzie mówią :P.

A dzisiaj postanowiłam opowiedzieć Wam o listonoszach/kurierach w Bedford,bo przyznaję,że potrafią mnie czasami zadziwić.

Zacznę może od tego,że nie mam swojej skrzynki pocztowej. Mieszkam na pierwszym piętrze w kamienicy ,gdzie jest 12 mieszkań (5 nie zamieszkanych). Listonosz poczty nie dostarcza  do rąk własnych tylko rzuca (dosłownie) listy,paczki na stolik w hallu. Dodam ,że drzwi wejściowe nie są zamykane na klucz. Każdy może wejść i przygarnąć sobie naszą przesyłkę. Jeśli ma coś dostarczyć co wymaga podpisu, dzwoni na dole do domofonu. Przepraszam  - daje sygnał. Nie czeka na odpowiedź - nie ma zatem możliwości np poprosić go aby wszedł ani zapytać kto dzwoni :).
Czasem (gdy ma dobry humor) listonosz kiedy nie zastanie nas w domu a ma naszą paczkę  - zostawi awizo. A jeśli mu się nie chce to zostawi paczkę w w/w hallu. A jak paczka zginie ? No przecież to nie problem listonosza :D

Firmy kurierskie są jednak lepsze. Hitem jak dla mnie był kurier ,który po zajechaniu samochodem pod mój dom ,wychylił się z okna i zapytał na migi (mnie stojącą za szybą w pokoju) czy czekam na jakąś przesyłkę. Dobrze,że stałam w oknie  - inaczej możliwe żeby pojechał dalej. Awiza kurierskie są naprawdę przezabawne ,bo okazuje się,że nasza przesyłka (pod nasza nieobecność)  może znaleźć się  na hallu,u sąsiada ,w drugiej klatce/domu , w ogrodzie, przy garażu, a jeśli kurier ma bogatą wyobraźnię istnieje opcja OTHER (inne).

Dzisiaj za to sytuacja ,która stała się przyczynkiem do napisania tego postu.
Dzwoni domofon,a ja w łazience biorę kąpiel. Po dłuższej chwili pukanie do drzwi. Trochę zajęło mi ogarnięcie się. Otwieram w szlafroku  - pan kurier.

- przepraszam, kąpałam się
- działa ci dzwonek od domofonu?
- tak ,działa

chwila zawahania
- na pewno działa dzwonek od domofonu? 
- tak
- no ,bo musiałem wejść na górę 
- widzę,dziękuję 

mina rewelacja - zaskoczenie pomieszane ze złością.
Nosz kurcze blaszka !!! A jak bym była osobą niepełnosprawną to też musiałabym lecieć na dół? A może najlepiej byłoby czekać na kuriera na ulicy od rana. Nie musiałby może w ogóle wychodzić z samochodu - sama znalazłabym swoją przesyłkę na pace

Oj rozpuszczeni ci listonosze/kurierzy....


poniedziałek, 6 października 2014

Londyn - podejście numer 1

I nadeszła jesień.
Dzisiaj za oknem trochę deszczowo, spadła temperatura ,a ja wbiłam się w jesienny płaszczyk. Kalosze również czekają na otwarcie sezonu na błoto i kałuże.

A wczoraj ?
A wczoraj piękne słońce. Pogoda wręcz idealna na zwiedzanie,. Tym razem pod pretekstem odbioru towaru z Ebaya wybraliśmy się do stolicy Anglii czyli Londynu.

Nic nie było planowane. Nie miałam wybranej konkretnej trasy ,konkretnych zabytków... jednym słowem - co zobaczymy podczas tego dnia to nasze.

Cała trasa zajęła nam 4h / ok. 14km (jest to czas razem z postojami) . Z małą m nie dałoby rady zrobić więcej ,była już bardzo zmęczona jak dotarliśmy do samochodu .

A teraz do rzeczy...

Londyn