Ponieważ niedawno stuknął miesiąc jak jestem w Anglii,nadszedł czas na spisanie moich pierwszych spostrzeżeń dotyczących tego kraju.
Muszę się przyznać,że nastawiona byłam dość pesymistycznie. Całe swoje życie mieszkałam w Gdańsku , blisko morza, rozległych lasów ,a ponieważ jestem miłośniczką spędzania wolnego czasu na łonie natury, miasto pokroju Bedford nie wróżyło niczego dobrego. Na forach naczytałam się,że jest brzydko , mało zieleni, że nie ma gdzie chodzić itd.
Przyzwyczajona do polskiej mentalności ,do życia w ciągłym biegu byłam niezmiernie ciekawa jak będzie mi się tutaj mieszkać czy faktycznie w Anglii żyje się wolniej,lepiej ...
Zacznę zatem od plusów.
Tak,to prawda ,że ludzie w UK żyją spokojniej. Tu gdzie mieszkam rzuca się w oczy ten ogólny brak pospiechu. Każdy ma czas. Najlepiej doświadczyłam tego podczas wizyty w urzędzie . Zero ludzi ,w punkcie obsługi klienta jedna pani popijająca kawkę . Kopiowała dla mnie dokumenty (3 strony a4) chyba w 10 min :). To samo w sklepach przy kasach. Kasjer wykonuje swoją pracę bez pośpiechu, częsty widok to długie rozmowy z klientami ,tak jakby nie istniała kolejka. Z początku bardzo mnie to irytowało ,ale po jakimś czasie przywykłam do tego i na dzień dzisiejszy stwierdzam ,że ten spokój zaczął i mnie się udzielać.
Kolejna optymistyczna sprawa - ilość ścieżek turystycznych . Na każdym kroku napotykamy na public footpath lub bridle way (ścieżka,po której można również jeździć konno). W okresie zimowym warto jednak zaopatrzyć się w kalosze,bez tego utopimy buty w błocie.Okoliczne miasteczka są przepiękne. Mam zamiar na blog wrzucać zdjęcia z naszych wypraw i mam tym samym nadzieję,że uda mi się zaprzeczyć pogłoskom jakoby Anglia była brzydkim bezleśnym krajem :D.
Ludzie w Bedford są mili ,zazwyczaj uśmiechnięci . Pomimo iż poziom bezpieczeństwa w niektórych dzielnicach jest niezadowalający to w godzinach dziennych nie spotkałam się z sytuacjami ,w których poczułam się zagrożona. Wiem jednak ,że nocą pewne okolice lepiej omijać,żeby nie wpakować się w jakieś tarapaty.
Z rzeczy zdecydowanie na minus to przede wszystkim czystość toalet a tym samym poziom "kultury toaletowej" mieszkańców. Z racji posiadania małego dziecka wizyty w toalecie są dość częste i niestety nie raz zdarzyło mi się natrafić na brudne ,śmierdzące kabiny. Zdumiewa mnie najbardziej fakt,że wielu ludzi nie spłukuje wody po sobie,a są i tacy ,którzy ewidentnie nie przywiązują wagi do tego gdzie trafi to co z siebie wydalą. Na podłodze potrafią leżeć kłęby papieru (użytego) a nawet odchody :/.Parę dni temu zdarzył mi się wejść do toalety w centrum handlowym Harpur gdzie 3 kabiny były w takim stanie,że wyszłam nie korzystając. Włos mi się zjeżył na głowie jak popatrzyłam na kobiety,które odważyły się tam załatwić i pomimo panującego smrodu poprawiały sobie makijaż a nawet prowadziły ożywione konwersacje.
Tyle tytułem wstępu co do moich wrażeń,bo będę starała się pisać na bieżąco o moich spostrzeżeniach. Tak samo jak mam nadzieję,że w końcu poprawi się pogoda i będzie sens porobić jakieś zdjęcia. Obecnie wiecznie białe niebo jakoś mnie do tego nie zachęca :). Pozdrawiam moi mili
Blog o życiu na emigracji w Anglii. Życie codzienne,trudności,radości i wszystko co jest związane z życiem na obczyźnie. Polacy w Anglii. Staram się przedstawić Anglię trochę od innej strony niż stricte emigracyjnej. Jestem uzależniona od wędrówek ,poznawania nowych miejsc, próbowania lokalnych przysmaków a przede wszystkim od robienia zdjęć.
Etykiety
- atrakcje turystyczne (32)
- Bedford (8)
- czas wolny (44)
- Formalności w Polsce (2)
- formalności w UK (12)
- imprezy (3)
- kuchnia (3)
- Londyn (2)
- Polska (2)
- praca w UK (1)
- shopping (4)
- służba zdrowia w UK (5)
- spacery po UK (38)
- szkoła w UK (2)
- transport (1)
- zwyczaje Anglików (7)
- życie codzienne w UK (18)
oj tam przecież w polsce widok kabin też pozostawia wiele do życzenia..
OdpowiedzUsuńTeż zawsze myślałam ,że w Polsce w toaletach jest syf - ale wciąż napotykam na śmierdzące niespodzianki w Anglii :/. przykład Rębiechowo - może nie najpiękniejszy ,ale czysty i pachnący kibelek. Luton godz.18 upalny dzień - w toaletach śmietniki wypakowane brudnymi odpadami (podpaski pieluchy itp) - chyba były tam od rana. Myślałam ,że (za przeproszeniem) się porzygam . Pod tym względem Polska mimo wszystko ma przewagę.
Usuńmam nadzieję, że nie będę musiała skorzystać. (na pewno będę ;()
UsuńW Glasgow z toaletami jest całkiem dobrze. Ale byłam może z 2-3 razy w jakiejś większej galerii handlowej.
OdpowiedzUsuń