Wiosna idzie dużymi krokami i niestety odbija się to na samopoczuciu. Ile godzin bym nie spała ciągle mi mało. Pogoda płata figle, raz po 15 stopni ,raz wichura ,deszcz albo przymrozek. W okolicy trawniki zaczynają nabierać barw,już niedługo nastąpi tak długo przeze mnie oczekiwany wysyp kwiatów.
Rutland Water to największy sztuczny zbiornik w Anglii . Część tego jeziora to rezerwat przyrody i zarazem obszar ochrony ptaków. Idealne miejsce na spacer - choć myślę,że zdecydowanie przyjemniej jest w tym miejscu w letnich miesiącach. Obecnie hula tam wiatr i można nieźle przemarznąć. Rozeznanie jednak zrobione,mam nadzieję,że latem będę mogła przedstawić Wam tę okolice nieco dokładniej. Dzisiaj parę fotek . Niewiele ich napstrykałam ,bo zapomniałam rękawiczek i myślałam,że mi ręce odpadną :).
Blog o życiu na emigracji w Anglii. Życie codzienne,trudności,radości i wszystko co jest związane z życiem na obczyźnie. Polacy w Anglii. Staram się przedstawić Anglię trochę od innej strony niż stricte emigracyjnej. Jestem uzależniona od wędrówek ,poznawania nowych miejsc, próbowania lokalnych przysmaków a przede wszystkim od robienia zdjęć.
Etykiety
- atrakcje turystyczne (32)
- Bedford (8)
- czas wolny (44)
- Formalności w Polsce (2)
- formalności w UK (12)
- imprezy (3)
- kuchnia (3)
- Londyn (2)
- Polska (2)
- praca w UK (1)
- shopping (4)
- służba zdrowia w UK (5)
- spacery po UK (38)
- szkoła w UK (2)
- transport (1)
- zwyczaje Anglików (7)
- życie codzienne w UK (18)
środa, 25 lutego 2015
poniedziałek, 16 lutego 2015
Tatry 2015
Witajcie z powrotem !
Wróciłam cała i zdrowa. Lot powrotny dostarczył mi odrobinę wrażeń - tuż po starcie zatrzęsło porządnie samolotem we wszystkie strony,brrr.
Na południu pełnia zimy. Mieliśmy pełen przekrój pogody - słońce, zadymki śnieżne, trzaskający mróz a nawet odwilż i drobniutki deszcz. Nie udało nam się wszystkiego zrealizować głownie przez busy,które niestety w tym okresie jeżdżą jak jeżdżą. Po 40 minutach czekania w mrozie odechciewało nam się skutecznie większych eskapad :/. Ale co wyszło to wyszło ,swój pierwszy pobyt zimą w górach uznaję za udany. Nie odważyłam się na narty ,ale za to mała m odbyła parę lekcji i najwyraźniej jej się to spodobało - obiecała,że mnie kiedyś nauczy jeździć :D.
Wracam do swojej angielskiej rzeczywistości a Was zapraszam do oglądania fotek.
Wróciłam cała i zdrowa. Lot powrotny dostarczył mi odrobinę wrażeń - tuż po starcie zatrzęsło porządnie samolotem we wszystkie strony,brrr.
Na południu pełnia zimy. Mieliśmy pełen przekrój pogody - słońce, zadymki śnieżne, trzaskający mróz a nawet odwilż i drobniutki deszcz. Nie udało nam się wszystkiego zrealizować głownie przez busy,które niestety w tym okresie jeżdżą jak jeżdżą. Po 40 minutach czekania w mrozie odechciewało nam się skutecznie większych eskapad :/. Ale co wyszło to wyszło ,swój pierwszy pobyt zimą w górach uznaję za udany. Nie odważyłam się na narty ,ale za to mała m odbyła parę lekcji i najwyraźniej jej się to spodobało - obiecała,że mnie kiedyś nauczy jeździć :D.
Wracam do swojej angielskiej rzeczywistości a Was zapraszam do oglądania fotek.
Widok na Hawrań z Murzasichla |
Subskrybuj:
Posty (Atom)